29 grudnia 2007

Świąteczny czas

.
Chociaż Święta już minęły, miły nastrój trwa dalej.
Choinka nadal mieni się światełkami i bombkami. Przypomina miłe chwile spędzone w rodzinnym gronie.
.
.

Wigilijny stół i zgromadzona przy nim Rodzina na długo zostaną w mojej pamięci.

Tegoroczne przygotowania do Świąt, nastrój radosnego na nie oczekiwania były dla mnie szczególne i niepowtarzalne.
.
Pięknie naszą Wigilię opisał Paweł w swoim blogu na stronie:
.

28 grudnia 2007

Trening TT - listopad (cz. IV)

Kolejnym punktem spotkania był WSTĘP DO EWALUACJI (Ewaluacja to systematyczne badanie wartości albo cech konkretnego programu, planu, działania (eksperymentu) bądź obiektu, itp.). Tę część przygotowała i prowadziła Beata Krawczyk z Tomaszowa Mazowieckiego. Beatka jasno przybliżyła, czym jest ewaluacja, do czego ona służy. Systematycznie, dokładnie przedstawiła:
- zakres ewaluacji,
- głównych jej użytkowników,
- kryteria i pytania ewaluacyjne,
- dostępne informacje,
- metodologię prowadzenia ewaluacji,
- harmonogram,
- budżet,
- wymagane kwalifikacje doświadczonych ewaluatorów,
- kryteria oceny i sposób wyboru najlepszej oferty.

Najważniejszym z tych punktów poświęciła więcej czasu.
Okazało się, że bardzo ważne jest odpowiednie przygotowanie do badania efektów naszej pracy. Takie wyniki będą przydatne przy ubieganiu się o dofinansowanie projektów czy w działaniach marketingowych.

Na zakończenie tego tematu odbyła się „burza mózgów”. Pracowaliśmy w grupach nad pytaniami do kwestionariusza ankiety, której celem będzie pokazanie zmian, jakie zachodzą w ludziach pod wpływem pracy w klubach.

Wstępnym przygotowaniem do pracy w Zespole Realizacji Celów (ZRC) zajęła się Jadwiga Borkiet. Zwróciła uwagę na to, jakimi kryteriami powinien charakteryzować się dobrze postawiony cel. Przybliżyła założenia pracy w tym zespole, po czym poprowadziła praktyczne ćwiczenie, które miało pokazać rolę ZRC. Pracowaliśmy w małych grupach nad niektórymi celami indywidualnymi uczestników. Potem omawialiśmy wyniki tej pracy oraz dzieliliśmy się swoimi spostrzeżeniami.
.
Po wytężonej pracy należała się wszystkim nagroda. Była nią medytacja naturalna, którą poprowadziłam.

Poziom tego treningu był wysoki. Tylko dwa dni, a tyle nowej wiedzy, ciekawych ćwiczeń, nowych doświadczeń!
Gościnność Ani Łężak, zadbanie o ciepłe napoje (do wyboru), pyszne ciasto upieczone przez dziewczyny z Łodzi – stworzyły miłe i niepowtarzalne wrażenia, uprzyjemniło przerwy.
Podczas całego treningu panowała życzliwa atmosfera. Wszyscy uczestnicy byli aktywni i wnieśli swój niepowtarzalny wkład.

Cały trening, jak i udział w grupie ZRC utwierdził moje przekonanie, że chcę być bardziej asertywna i położę nacisk na wyrabianie tej umiejętności w sobie.
.
(o asertywności będę pisała w swoich dalszych postach)
.

27 grudnia 2007

Trening TT - listopad (cz. III)

Ciekawym doświadczeniem podczas treningu było projektowanie plakatów. Tym warsztatem zajęłam się wspólnie z Agatką Bentkowską. Celem było zachęcanie społeczeństwa do włączania się w szeregi AMŻ, wstępowania do Klubów Ludzi Sukcesu a także brania udziału w projekcie „Rozwój bez granic”.

Koncepcja projektu zakłada tworzenie klubów w różnych środowiskach: dla młodzieży, studentów, ludzi mających trudności z odnalezieniem się na rynku pracy, kobiet zajmujących się domem i nie wierzących w swoje możliwości, słuchaczy Uniwersytetów III wieku, którzy mają aktywność zawodową za sobą itd.
Podzieleni na kilka grup szukaliśmy skutecznego sposobu zainteresowania tematem określonej grupy odbiorców. Technika wykonania plakatu była dowolna a dobór materiałów według uznania pracującej grupy.

Uczestnicy tego warsztatu byli bardzo aktywni, wykazali się twórczymi pomysłami i z radością poszukiwali różnych rozwiązań. Na zakończenie poszczególne grupy prezentowały i omawiały swoje prace. Odbyła się także dość żywa dyskusja na ich temat. Pomysły z pewnością można będzie wykorzystać przy tworzeniu plakatów profesjonalnych.

W dalszej części spotkania Marcin Grzybowski z Gdańska zaprezentował możliwość wykorzystania Internetu do propagowania idei omawianego projektu. Ciekawie i rzeczowo przedstawił, jak mogą wyglądać takie strony i jaka współpraca będzie potrzebna, by te strony mogły zaistnieć (m.in. potrzebni będą programiści, graficy, redaktorzy, moderatorzy, koordynatorzy…). Marcin wykazał się profesjonalną wiedzą z zakresu budowania serwisu i umiejętnością jej przekazania.
.
Ciąg dalszy natąpi.
.

13 grudnia 2007

Trening TT - listopad (cz. II)

Jednym z ćwiczeń na treningu TT były „Mowy na tematy tygodnia”. Chodziło tutaj o tematy poruszane każdego tygodnia:

- w grupie internetowej „sens” (o grupach związanych z Systemem TeTa można przeczytać na stronie
http://teta.ai/polska/grupy/naszegrupy.html ),

- na czatach (w pokoju „sens” na polchacie – więcej informacji na stronie
http://teta.ai/czat/index.html ),

- w blogach (np. http://tadeuszniwinski.blog.onet.pl/,
http://trenerzyteta.blog.onet.pl/,
czy http://alicjalisowska.blogspot.com/),


- w Klubach Ludzi Sukcesu (najbliższe Zduńskiej Woli obecnie funkcjonują w Łodzi. Są to dwa kluby: KLS-1 na ul. Traugutta 18 i KLS-18 na ul. Kościuszki 48).

Usłyszeliśmy m.in. wypowiedzi na tematy:
- asertywność,
- skuteczność
- niezależność
- współzależność
- umowy
- wygrywanie
- wiedza
- autorytet
- ideały
- priorytety…
Powyższe tematy przypadały mówcom losowo, nie można więc było się do nich wcześniej przygotować. Były prezentacją w wydaniu „mini”, jaką można poprowadzić na otwartych spotkaniach, popularyzujących istnienie i działania AMŻ. „Mowy na tematy tygodnia” prowadził Zbyszek Paliwoda z Łodzi.

W programie spotkania znalazł się również WYWIAD. W tym ćwiczeniu losowaliśmy pytania przygotowane przez Alicję Lisowską, która „zabawiła się” w dziennikarza. Ona również poprowadziła to ćwiczenie. Wraz z innymi uczestnikami treningu mogłam poczuć się w roli osoby udzielającej wywiadu. Pytania dotyczyły m.in. AMŻ, Systemu TeTa, klubów, sukcesu… Często były zaskakujące, ale warto było się z nimi zmierzyć. W życiu możemy również zetknąć się z różnymi pytaniami, więc dobrze jest umieć „poruszać się” w różnych obszarach.

Ciąg dalszy nastąpi.

11 grudnia 2007

Trening TT - listopad 2007 (cz. I)

W ostatni weekend listopada (24 – 25. XI. 07) uczestniczyłam w warsztatach TT w Łodzi. Hasłem przewodnim tego spotkania było ZROZUMIENIE.

Spotkanie zaczęło się ćwiczeniem – „zabawą z imionami”, którą poprowadził Zbyszek Paliwoda. Dzięki niej, poznaliśmy swoje imiona (nie wszyscy mieli okazję wcześniej się poznać) oraz „historie” z nimi związane.

Następnie Jadwiga Borkiet zaproponowała ćwiczenie: „Coś o sobie – zrozumiałem”. Celem tego ćwiczenia było zastanowienie się, co zrozumieliśmy pod wpływem działań w Klubie Ludzi Sukcesu czy pracując dla AMŻ. Te wnioski miały dotyczyć nas samych w najszerszym aspekcie! Jak ZROZUMIENIE wpłynęło na nasze życie (i ewentualnie je zmieniło)? Nasze przemyślenia zapisywaliśmy na karteczkach i układaliśmy po dwóch stronach „linii życia”. Pozytywne odkrycia po prawej stronie linii naszego życia a negatywne – po lewej. Te drugie, jak się okazało podczas wypowiedzi, szczególnie wpływały na późniejsze pozytywne zmiany.

Prezydent AMŻ – Jadwiga Borkiet, która przewodniczyła całemu spotkaniu, wyjaśniła cele i główne założenia projektu „Rozwój bez granic” – jako miniatury 1000K (tysiąc Klubów Ludzi Sukcesu). Wyjaśniła, jaka praca nas czeka oraz jakie obowiązki i szanse wiążą się z tym projektem.

Zbyszek Paliwoda poprowadził ćwiczenie „Ambasadorzy Mądrego Życia”. Były to krótkie (3-5 min.) wystąpienia uczestników treningu, popularyzujące działania AMŻ a także informujące o Idei 1000K, klubach i korzyściach jakie można w nich osiągnąć. Mowy te miały uczyć wystąpień w telewizji lub przed szerszą publicznością. Celem niektórych było zachęcanie do pracy w AMŻ i do wstępowania do Klubów Ludzi Sukcesu.
Jestem pod wrażeniem swobody z jaką wypowiadali się uczestnicy treningu na wymienione tematy. Pomimo, iż dopiero podchodząc do tego ćwiczenia dowiadywali się na jaki temat będą mówić, nie sprawiało im to większego problemu.
Myślę, że ten typ ćwiczenia był szczególnie ważny podczas treningu. Wskazane jest, by każdy, kto chce być trenerem Systemu TeTa, potrafił szerzyć wiedzę na temat mądrego życia tak wśród rodziny i znajomych, jak i na szerszym forum.

Ciąg dalszy nastąpi.

9 grudnia 2007

Trening TT - wrzesień 2007

W ostatni weekend września (29 – 10. IX) w Tomaszowie Mazowieckim odbył się Trening Trenerów Systemu TeTa (http://teta.ai/). Był to wewnętrzny trening aktywnych członków Akademii Mądrego Życia, mających swojego mentora (czyli opiekuna) lub chcących pracować w systemie mentor – podopieczny.

Podczas tego spotkania poznaliśmy wyniki prac zespołu przygotowującego strategię rozwoju AMŻ (więcej o AMŻ na stronie http://www.amz.org.pl/).

Ważnym elementem spotkania było też poznanie propozycji pt. „Umowa mentor – lider”. Zasady tej umowy były dyskutowane na forum, po czym analizowane w zespołach, celem ewentualnego wprowadzenia poprawek do opracowywanej umowy. Obserwowałam duże zaangażowanie uczestników w tych pracach. Life-coatching ma stać się nieodłącznym elementem działania w Akademii i w klubach, zapewniając członkom AMŻ konkretne wsparcie w realizacji ścieżki rozwoju przewidzianej w klubie i realizacji osobistych planów.

Następnie Jadwiga Borkiet (Prezydent AMŻ) przedstawiła najważniejsze zasady dotyczące gospodarowania czasem. Potem zajmowaliśmy się ćwiczeniami z tego zakresu.

Bardzo podobały mi się ćwiczenia, prowadzone w przerwach przez Anię Łężak, z zakresu Kinezjologii Edukacyjnej (której twórcą jest dr Paul Dennison). To proste ćwiczenia fizyczne integrujące pracę ciała i umysłu. Uważam, że mogą one być pożyteczne dla wielu dorosłych. Pojawiła się u mnie ochota, by ukończyć kurs z tego zakresu i potem stopniowo wprowadzać elementy tej metody w pracy z moimi wychowankami. Pomogłoby to dzieciom rozluźniać napięcia, koordynować pracę obydwu półkul mózgowych, a tym samym pomogłoby im w lepszym "uczeniu się".

Paweł Świątkowski z kolei prowadził w przerwach ćwiczenia z zakresu technik samoobrony. Po takich przerwach można było dalej bez kłopotu koncentrować się na konkretnych działaniach.

Było też ćwiczenie w parach, podczas którego mogliśmy poczuć się w roli trenera.

Po tym treningu wyjechaliśmy z większą jasnością, dotyczących niektórych działań AMŻ i z nowymi pomysłami, które na tamten moment wymagały jeszcze dalszego dopracowania.

Atmosfera treningu była bardzo miła i życzliwa. Podziękowania należą się wspaniałej organizatorce treningu – Beacie Krawczyk.

W kolejnym poście pojawią się informacje dotyczące treningu listopadowego. Zapraszam!

30 listopada 2007

Korzyści tańców integracyjnych

„Taniec to synchronizacja ruchów i transmisja emocji”
Daniel Goleman

U ludzi, którzy zetknęli się z tańcami integracyjnymi obserwuje się ogromną chęć uczestniczenia w nich, powtarzania, uczenia się i zapamiętywania prostych układów choreograficznych.

Wynika to prawdopodobnie z potrzeby oderwania się od codziennych zajęć i działań, które często są statyczne, aktywnego odpoczynku i relaksu. Z drugiej strony z potrzeby więzi i bycia we wspólnocie.
W dzisiejszych czasach szczególnie potrzebujemy kontaktu z drugim człowiekiem. Taniec spełnia te potrzeby. Jest on także wielozmysłową stymulacją. Muzyka buduje szczególny nastrój. Osoba zaangażowana w taniec poddaje się rytmowi i melodii. Czerpie miłe doznania zmysłowe. Słysząc muzykę i poruszając się uruchamia także gotowość do komunikacji „językiem ciała”.

Korzyści płynące z uczestnictwa w tańcu integracyjnym wg Prezesa Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów i Animatorów KLANZA Zdzisława Hofmana:

- taniec pozwala kształcić świadomość własnego ciała,

- wzmaga koordynację wzrokowo-ruchową,

- usprawnia całe ciało, wpływa harmonijnie na jego rozwój,

- ma znaczący wpływ na lateralizację,

- wzmaga poczucie rytmu i uwrażliwia na muzykę, wpływa na ogólne umuzykalnienie,

- poprzez taniec uświadamiamy sobie istnienie przestrzeni, w której jesteśmy obecni; poruszając się kształcimy swoją orientację ruchową,

- taniec uczy dzielenia przestrzeni z innymi ludźmi, nawiązywania z nimi bliskiego kontaktu. Tańce, w których występują częste, spontaniczne zmiany partnerów, pozwalają „odkrywać” ciągle nowe osoby w bliskim kontakcie,

- dzielenie przestrzeni i „tajemnica spotkania” stają się źródłem współprzeżywania – „współbrzmienia” – empatii,

- budzenie zaufania i współpracy daje możliwość odczucia, czym jest wspólnota. To zaś może stać się źródłem przeżywania zadowolenia. Taniec przyczynia się do jej budowania.

29 listopada 2007

Warsztat "TAŃCE INTEGRACYJNE...- raz jeszcze!

Uczestnictwo w warsztacie „TAŃCE INTEGRACYJNE W PRACY Z GRUPĄ część I", prowadzonym przez Leszka Gęcy, dało mi dużo radości, inspiracji do pracy z dziećmi i satysfakcji.

Ucieszyło mnie to, że mogłam, zaraz po warsztacie, nabyć książeczkę z dokładnym opisem prezentowanych tańców i zabaw oraz płytę CD z nagraniami. Teraz będzie mi zdecydowanie łatwiej przypomnieć sobie, czego nauczyłam się i wprowadzać to do pracy z dziećmi.

Powyższe opracowanie „Tańce integracyjne w pracy z grupą” (cz. I) , choć bardzo dobre i rzetelne, nie dałoby tyle, co bezpośrednie uczestnictwo w warsztacie. Własna aktywność i doświadczanie pozwoliły uzyskać bardzo dobre efekty. Umożliwiły poznanie specyfiki poszczególnych tańców, ich rytmy, tempo, kroki i figury. Dały możliwość łączenia ruchu z muzyką i przeżywania tych działań. Poznałyśmy pracę „od kuchni”, czyli metodykę wprowadzania kolejnych tańców czy zabaw.

Ciekawym działaniem włączonym do warsztatu było zespołowe wykonywanie strojów do wybranych tańców. Wspólnie z grupą, w której miałam przyjemność się znaleźć, stworzyłyśmy strój damy do tańca dworskiego. Głównym materiałem przez nas wykorzystanym była bibuła karbowana, kolorowe serwetki papierowe, balony, gazety, szary papier… Bardzo utkwił mi w pamięci obraz stroju żydowskiego wykonany przez jedną z grup. Oprócz bibuły osoby z tej grupy wspaniale wykorzystały czarne worki foliowe. Efekt był zadziwiający. Wszystkie stroje miały formę półprzestrzenną i otwór na głowę. Chętne osoby mogły się nawet sfotografować „w tym stroju”.

Na uwagę zasługuje postawa prowadzącego, który cały czas tryskał energią i zarażał nią uczestników warsztatów. Potrafił zainteresować nauczycielki tym, co się dzieje, wywołać u nich maksymalne zaangażowanie.
Bardzo cenne okazały się wskazówki, jak można uprościć niektóre tańce, jeśli okażą się za trudne do poziomu konkretnej grupy dzieci. Z pewnością wykorzystają je koleżanki pracujące z młodszymi dziećmi.

Już mam ochotę na drugą część tego warsztatu. Trzeba będzie poczekać z tym do przyszłego roku szkolnego (a może uda się wiosną?!). Teraz mogę popracować z tym, co poznałam, przetrawić to i przerobić z dziećmi to, co wybiorę.

23 listopada 2007

Warsztat "TAŃCE INTEGRACYJNE..."


W ubiegły weekend uczestniczyłam w kolejnym warsztacie PSPiA KLANZA, który odbył się mojej placówce. Tematem warsztatu były "TAŃCE INTEGRACYJNE W PRACY Z GRUPĄ część I". Prowadził go sam jego twórca - Leszek Gęca.

Program warsztatu obejmował naukę 15 tańców do tradycyjnych melodii różnych narodów. Znalazły się tutaj tańce do melodii angielskiej, rosyjskiej, włoskiej, hawajskiej, japońskiej, żydowskiej i meksykańskiej.

Nie zabrakło w warsztacie tego, co jest nam najbliższe - tańców do melodii polskich. Były to: "polka" warszawska, wielkopolski walcerek i ceglarz.

Tańce zarówno swoją treścią, jak i charakterem wprowadzały nas w różne nastroje: dworskiego balu, kowbojskiej zabawy tanecznej, czy też przenosiły nas do kraju kwitnącej wiśni. Ciekawa aranżacja utworów tworzyła odpowiedni klimat, pozwalała na "krótki pobyt" np. na Hawajach.

Warsztat zawierał też trzy proste formy muzyczno-ruchowe: zabawę i piosenkę na powitanie, zabawę i piosenkę na zapoznanie, zabawę i piosenkę na zakończenie zajęć.

Rozwiązania choreograficzne w większości oparte były na formie koła. Przekonałam się, że nauka tych tańców jest możliwa w grupach wielopokoleniowych, gdyż są w miarę proste a jednocześnie ciekawe. Zróżnicowane melodie, różne rytmy, tempa i dynamika pozwalały nam uczestnikom na ekspresję i relaks.

Udział w warsztacie był dla mnie ciekawą porcją nowości, które mogę zastosować w swojej pracy z dziećmi.Zaproponowane tańce integracyjne można też wykorzystać w pracy z innymi grupami ludzi, czy podczas różnych spotkań w większym gronie osób, które lubią się bawić.

20 listopada 2007

Kształtowanie odpowiedzialności


"Potrafię to zrobić!" - do takiego odkrycia dochodzi każde zdrowe dziecko. Takich odkryć w życiu małych pociech jest wiele. Dają one małemu człowiekowi naturalną przyjemność. Dobrze jest, kiedy dorośli nie traktują tych, nawet drobnych, dziecięcych osiągnięć, jako czegoś obowiązującego. A najlepiej jeśli widzą w tym sygnały rozwoju i dojrzewania.

W sprzyjającej atmosferze można usłyszeć, jak dzieci z radością wykrzykują: "Umiem zapiąć guziki!", "Potrafię narysować domek!", "Wiem, co znaczy ten znak!", „Ja też poodkurzam, mamo!", "Potrafię sprzątnąć ze stołu!", "Umiem na pamięć cały alfabet!"… Przykłady te pokazują, że już na starcie życia wszystkie doświadczenia łączą się z przyjemnością, satysfakcją i dumą. Nic nie odbywa się jednak samoistnie czy automatycznie. Wymaga to pewnego wysiłku ze strony dorosłych.

Należy dbać, by w czasie dorastania dziecka, nie podejmować za niego wszystkich decyzji. Jeżeli nie będzie się stawiało przed dzieckiem żadnych oczekiwań i wymagań, wówczas istnieje niebezpieczeństwo, że pozostanie ono zależne. Nie ukształtuje się w pełni jako odrębna jednostka. Nie posiądzie umiejętności stosownych do swego wieku i poczucia odpowiedzialności za siebie.

Z drugiej strony, jeżeli zbyt wcześnie zaczyna się wymagać od dziecka i do tego zbyt dużo (przekroczenie możliwości), wówczas istnieje niebezpieczeństwo, że stanie się ono bierne. Może czuć się zdominowane i nieudolne. Tym samym nie może się dokonać w pełni proces indywidualizacji i wykształcenia poczucia odpowiedzialności za siebie.

Istotne jest, by rodzice zrozumieli, że naturalnym procesem rozwoju jest samokształtowanie w kierunku autonomii. Rozumiejąc ten fakt powinni wspierać taki proces u swojego dziecka.

Warto także poszukiwać możliwości powiększania kompetencji dziecka i poczucia odpowiedzialności za siebie:

- Dążmy do współpracy, a nie oczekujmy „ślepego” posłuszeństwa.

- Uczmy swoje dzieci dostrzegać przyczynowe powiązania pomiędzy działaniami a ich skutkami.

- Twórzmy atmosferę bezpieczeństwa, szacunku, akceptacji i zaufania.

- Twórzmy okazję, w której dzieci będą miały odpowiednie do ich wieku wybory i obowiązki.

- Wyznaczajmy zadania, które pozwolą dzieciom uczestniczyć w prowadzeniu domu (jak np. sprzątanie ze stołu, wynoszenie śmieci...).

- Uczmy wytrwałości dając dobry przykład.

- Chwalmy osiągnięcia.

- Doceniajmy oznaki odpowiedzialności.

- I WRESZCIE ! Okazujmy wiarę w możliwości i w wartość dziecka.

18 listopada 2007

Odpowiedzialność za siebie

Odpowiedzialność za siebie zaczyna się
od uświadomienia sobie faktu, że ja i tylko ja
odpowiadam za własne życie…”
Nathaniel Branden

W życiu możemy postępować różnie. Możemy kierować
się rozumem, postępować bezmyślnie, albo też raz tak,
raz tak. W każdym przypadku sami odpowiadamy za
swoje wybory.

Tak jak jesteśmy odpowiedzialni za swoje wybory,
tak również za działania, które podejmujemy w ich
następstwie oraz za efekty i konsekwencje tych działań.
Sami odpowiadamy również za swoje zachowania oraz
za to, jak postępujemy z innymi ludźmi (dziećmi,
współmałżonkiem, współpracownikami, znajomymi).
Odpowiedzialność za siebie, wiąże się także
z odpowiadaniem za idee i wartości, którymi kieruję się
w życiu. To także uznanie, że dążenie do szczęścia jest
wyłącznie moim zadaniem. Nie powinno się oczekiwać,
że KTOŚ zapewni szczęście.

Jak wynika z powyższego jesteśmy odpowiedzialni
za własne życie. To jednak odpowiedzialność w tych
zakresach, w których mamy wolny wybór i w takich
sprawach, które zależą od nas. Dobrze jest więc, by każdy
wiedział, za co jest odpowiedzialny a także za co nie
odpowiada. Trzeba wiedzieć, co jest w mojej mocy
a także na co nie mam wpływu. Istnieją bowiem „siły”,
na których istnienie nie mamy wpływu, ale one w jakiś
sposób na nas oddziałują. Możemy jedynie decydować
o swoim sposobie reagowania na nie.

Na co dzień spotykamy ludzi, którzy postępują świadomie,
jak i takich, którzy wyłączają swoją świadomość.
Nie potrzeba wielkiego wykształcenia, by wiedzieć,
że „widzenie jest lepsze od ślepoty”, że postępowanie
rozumne jest lepsze od bezmyślnego działania,
a świadome życie jest lepsze od nieświadomości.
By to zrozumieć WYSTARCZY BYĆ CZŁOWIEKIEM!

Podstawą bycia odpowiedzialnym za siebie
jest przyjmowanie odpowiedzialności za bycie
świadomym (włączanie świadomości do swojego
postępowania).
Więcej o odpowiedzialności można przeczytać w blogu
Tadeusza Niwińskiego (posty z dni 05 - 11. XI)

14 listopada 2007

Zmieńmy siebie!


"Samoakceptacja jest niezbędnym warunkiem
zmiany i rozwoju."

Tadeusz Niwiński


Akceptowanie siebie dotyczy nie tyko sfery wyglądu
fizycznego. Obejmuje również myśli, czyny,
jak i marzenia.
Samoakceptacja nie polega jednak na zgadzaniu się na
wszystko. Prawie każdy z nas ma jakieś "części siebie",
z których nie jest zadowolony. Każdy z nas ma też
możliwość zmienić te rzeczy, które oczywiście można
zmienić. Do tego potrzebne jest potwierdzenie
stanu faktycznego (samoakceptacja), pozytywne
nastawienie (ochota do zmiany) i podjęcie pracy
(działanie).


Działania, prowadzące do zmiany, dobrze jest
zaplanować i konsekwentnie realizować.
Obok konkretnej pracy (jak np. obdarzanie
komplementami 3-5 osób dziennie, kiedy chcemy
nauczyć się być milszymi dla otaczających nas ludzi,
ułatwić sobie nawiązywanie z nimi kontaktu,
zauważać dobre cechy, czy inne rzeczy
w ludziach...), dobrze jest też stosować:


- afirmacje - (pozytywne twierdzenia) wypowiadane
najlepiej głośno kilka razy dziennie, przez 3-5 minut
(autosugestia);


- wizualizację - plastyczny obraz celu przywoływany
w wyobraźni tak, jakbyśmy go już osiągnęli. Proponuje
się rano i wieczorem, każdorazowo po 15 - 20 minut,
w pozycji siedzącej lub leżącej (w relaksie),
z zamkniętymi oczami;


- terapię lustrzaną - głośne wypowiadanie przed
lustrem pozytywnych twierdzeń,


- kasety subliminalne - pozytywne twierdzenia
wtopione w muzyczną ścieżkę. Wprawdzie nie
odbiera się ich świadomie, lecz właśnie dlatego,
omijając świadome myślenie, a więc nieprzefiltrowane
przez świadomość, skuteczniej wnikają wprost do
podświadomości;


- fantazjowanie - praca ze sobą i nad sobą za
pomocą historyjek z "kluczem". Jest to program
z kaset o ogólnej nazwie "Podróże do krainy fantazji"-
- stworzony przez dr Gunthera Beyera.


- pozostałe - ewentualne inne praktyki, które
potrafisz stosować z dobrym skutkiem.


By pojawiły się oczekiwane efekty powinno się
uzbroić w cierpliwość. Nie należy poddawać się, czy
wyszukiwać wymówek (np.dlaczego dziś nie
podejmę zaplanowanego działania, czy nie
wykonam ćwiczenia).
Trzeba być systematycznym i konsekwentnym
w działaniu, mimo pojawiających się trudności.
A więc zachęcam do działania w kierunku
pożądanych zmian!

7 listopada 2007

Obraz siebie


„Każdy ma - mniej lub bardziej świadomie – jakiś ideał
samego siebie. Ludzie samorealizujący się wyraźniej
widzą ideał, do którego zmierzają, i bardziej świadomie
i klarownie go określają. Nasz stosunek do siebie oraz
sposób, w jaki siebie samych traktujemy oraz co

czujemy na swój temat, jest głównym źródłem siły
w realizowaniu siebie. To, jak bardzo lubimy samych
siebie, decyduje o naszym sukcesie życiowym,
osiągnięciach i poczuciu szczęścia”.



Tadeusz Niwiński „Elementarz życia”


Jak wynika z powyższych słów, warto jest myśleć o sobie,
jak najlepiej, szanować siebie, traktować siebie, jak
najlepszego przyjaciela oraz czuć się dobrze ze sobą.

Jak to osiągnąć?
Jak polubić siebie, kiedy często od dzieciństwa nam

wpajano, że coś z nami „nie tak” (np. nie jesteś dość
dobry; tego nie umiesz; lepiej się nie wysilaj; czego się
dotkniesz – wszystko „skopiesz”; nic ci się nie udaje;
ty NIGDY nie zrobisz tego porządnie; ty ZAWSZE coś
popsujesz; ZNOWU ci się nie udało… itd.).

Obecny obraz siebie, jaki w sobie nosimy, w dużym
stopniu zależy od naszych doświadczeń z okresu
dzieciństwa.
Brak akceptacji i miłości a z drugiej strony
destrukcyjny krytycyzm, jakich doświadczamy w tym

okresie, mają wpływ na emocjonalne życie dorosłego
człowieka. Rodzi to także postawy typu: nie potrafię; nie
zasługuję na to, co dobre; jestem gorszy od innych; nic
mi się nie udaje; jestem nieciekawy, mało inteligentny;
dlaczego mnie to spotyka…

Wzrastanie w atmosferze braku miłości i akceptacji

powoduje, że najpierw mały a potem dorosły już człowiek
nie ma wiary w siebie i swoje możliwości, ma bardzo
niskie poczucie własnej wartości, nie potrafi myśleć
pozytywnie i samodzielnie kształtować swoje życie…

Jeżeli chcemy zmienić swoje myślenie o sobie i czuć się
dobrze w swojej własnej skórze – pierwszym krokiem jest
zaakceptowanie obecnego stanu. Zaakceptowanie
siebie, takim, jakim jestem!
Dopiero wtedy jest możliwe
dokonanie zmian w sobie (chodzi tutaj oczywiście o

zmienianie tego, co jest możliwe i co chce się zmienić).
Ważne jest zdanie sobie sprawy z tego, że
tylko JA sam
mogę tego dokonać!


3 listopada 2007

Trzecia młodość


Jak to się dzieje, że ludzie starsi często cierpią na depresje?

Otóż starzejąc się, wielu z nich ulega obsesji tego,
czego
nie mogą już dłużej robić. Następuje spadek sił witalnych
ludzkiego organizmu, ciało traci swą zwinność, sprężystość,
szybkość... Jednak to nie staje się nagle. Zmiany zaczynają
się o wiele wcześniej. Nasze oczy bowiem zaczynają się
starzeć już w wieku lat dziesięciu, słuch natomiast w wieku
lat dwudziestu. Najlepsze lata sił naszych mięśni, szybkości
reagowania i zdolności reprodukcyjne, mamy już za sobą
dobiegając trzydziestki.

Z drugiej jednak strony nasz umysł może być młody nawet
w wieku lat pięćdziesięciu. Mając lat osiemdziesiąt możemy
być sprawniejsi i bardziej płodni umysłowo niż mając lat
trzydzieści. Posiadamy przecież dodatkowo coś, czego
brakowało nam wcześniej -
doświadczenie.

Samuel Ullman powiedział:
"Nikt nie starzeje się, osiągając pewną liczbę lat; ludzie
starzeją się, porzucając swoje ideały".

Myślę, że ważne jest, by nie poddawać się obsesji,
spowodowanej stratami, jakie ponosimy wraz z wiekiem.
Fakt, że się starzejemy, trzeba zaakceptować, bo
tego nie zmienimy.
Możemy jednak przedłużyć swoją
"młodość", dbając o sprawność swojego ciała i umysłu,
już od młodych lat. W wieku starszym, jak i wcześniej,
możemy uczyć się, zdobywać nowe umiejętności, popierać
różne programy lub tworzyć własne.
W każdym wieku
warto mieć wielkie plany na przyszłość.

Również, kiedy odchodzimy na emeryturę, dobrze jest
wcześniej zaplanować sobie, czym będziemy się zajmować.
Bardzo ważne jest, by nie przestawać działać
i podtrzymywać aktywność w obszarach swoich
zainteresowań.

Sama znam starsze osoby, które nie poddają się. Mimo
wieku i chorób, które ich dopadają, są aktywne a nawet
pracują. Moja mama na przykład, mając 79 lat, zajmuje
się na co dzień gospodarstwem. Osiąga swoje małe cele.
Jej umysł (dość sprawny zresztą, jak na kobietę w tym
wieku), jest stale zajęty jakimiś "sprawami". Ona nie ma
czasu na nudę! To ją "trzyma przy życiu" i daje jej
zadowolenie. Zarówno samo działanie, jak i efekty pracy.

2 listopada 2007

Zdolności naszego umysłu

Umysł człowieka jest olbrzymią fabryką, w której zachodzą niezliczone operacje. Dzięki temu możemy funkcjonować: uczyć się, bawić, pracować, tworzyć nowe rzeczy...

Zastanówmy się nad tym, jakim fenomenem jest połączenie się plemnika z komórką jajową, z których rozwija się prawie czterokilogramowe dziecko. Każdy z nas zaczynał swoje istnienie od pojedynczej komórki, która dzieliła się na dwie, potem cztery i osiem, aż w końcu, na pewnym etapie, wyłonił się specyficzny zbiór komórek, który stał się mózgiem.

Lewis Thomas, doktor medycyny, wspaniały eseista, który przez wiele lat stał na czele nowojorskiego ośrodka onkologicznego (Sloan - Kettering Cancer Center) napisał:
"Samo istnienie tych wyjątkowych komórek jest jednym z największych cudów życia na ziemi. Jedna grupa komórek jest tak zaprogramowana, że przekształca się w cały trójtrylionowy aparat myślenia i wyobraźni, ze wszystkimi informacjami niezbędnymi w nauce czytania, pisania czy gry na pianinie".

Szacuje się, żę mózg człowieka składa się z dziesięciu do dwunastu bilionów komórek. Każda z nich posiada zespół mikroskopijnych wypustek, przekazujących informacje z jednej komórki do drugiej.
W chwili, gdy czytasz tego bloga, tysiące tych właśnie "przełączników" włącza się i wyłącza. Umożliwiają one Tobie przyswojenie wielu informacji, powiązanie ich z Twoimi przeszłymi doświadczeniami, formowanie obrazów i klasyfikowanie danych.

Stwierdzono, że po siedemdziesięciu latach aktywności, umysł człowieka posiada około piętnastu trylionów odrębnych informacji. Warto też wiedzieć, że pojemność naszego umysłu jest niewyczerpana!

28 października 2007

Świadome przekraczanie barier

Kiedy spotkałam się z wiedzą dotyczącą mądrego życia, szerzoną przez Tadeusza Niwińskiego (najpierw w Klubie Ludzi Sukcesu w Zduńskiej Woli (KLS-9), potem na Kursie Liderów, różnych warsztatach, a także w książkach T. Niwińskiego: "Ja", "Ty", "My"...), zrozumiałam i sama się przekonałam, że "życie przeszłością" - cofa człowieka w rozwoju, nie pomaga w rozwiązywaniu różnych sytuacji, nie sprzyja dobremu samopoczuciu. Zaś "myślenie do przodu" pozwala odciąć się od przeszłości i skierować swoje działania na szukanie rozwiązań, realizację swoich marzeń i celów. Otwiera nowe horyzonty i daje możliwości świadomego kształtowania swojego życia. To jest bardzo proste i piękne zarazem!

W świadomym kształtowaniu swojego życia bardzo pomaga optymistyczne spojrzenie w przyszłość. Inaczej mówiąc - wszystko co najlepsze jest jeszcze przed nami. Pomocnym będzie przekonanie samego siebie o nieograniczonych możliwościach własnego rozwoju, oraz uświadomienie możliwości przekraczania własnych ograniczeń.

To bardzo podobne do treningu sportowego "wyczynowców". Systematyczny trening pozwala wyćwiczyć nasze ciała i zdobyć taką kondycję fizyczną, że w bardzo krótkim czasie możemy osiągnąć o wiele więcej niż sobie wyobrażaliśmy.
Dziś w wielu dziedzinach sportu, znajduje się ktoś, kto ustanawia nowy rekord świata, który wszyskich zadziwia...

Kilkanaście lat temu myślałam, że moje życie jest nic niewarte. Czułam, że nie spotka mnie już nic dobrego, że niczego nie osiągnę, bo moje możliwości są ograniczone. Jak myślałam i czułam - tak miałam. Przecież to nasze myśli są twórcze i produkują dla nas rezultaty! Negatywne myślenie produkuje negatywne rezultaty, z kolei pozytywne myślenie powoduje pozytywne zmiany w życiu. W tym całym natłoku negatywnych myśli i braku wiary w siebie i swoje możliwości miewałam często przebłyski, kiedy wiedziałam, że nie chcę tak żyć (a podbudowę teoretyczną o działaniu naszych myśli o sobie, o życiu nosiłam w sobie od dawna...).

Zaczęłam więc działać. Samo ukończenie studiów najpierw licencjackich, potem magisterskich i, niespodziewanie nawet, podyplomowych utwierdziło mnie w przekonaniu, że jak czegoś naprawdę chcę i pragnę, to mogę to osiągnąć. Samo jednak nic nie przyjdzie. Trzeba podjąć odpowiednie kroki i działania. Trzeba włożyć odpowiedni wkład pracy, by były rezultaty. Dziś pokonałam już wiele swoich barier i ograniczeń (często nieświadomie przez innych wtłoczonych mi do głowy w dzieciństwie, czy młodości). Kiedy przekraczam swoje wcześniejsze ograniczenia, daje mi to wiele satysfakcji, podnosi poczucie mojej wartości, wzmacnia wiarę w swoje możliwości. Pozwala mi z optymizmem patrzeć w przyszłość i podejmować kolejne wyzwania, z pełną świadomością kierować swoim życiem i kształtować je, tak jak chcę! Cały czas pracuję nad tym i uczę się jak mądrze żyć!

Przykłady te niech będą inspiracją dla tych wszystkich, którzy utracili wiarę w samych siebie i nadzieję na zmianę swojego życia na lepsze. Przede wszystkim trzeba umieć kochać siebie samego, bo dla milości przeważnie pragniemy zrobić wszystko. A więc: wiara, nadzieja i milość!

26 października 2007

Zrób coś dla innych!

"Życie to pasjonujące zajęcie, szczególnie, gdy można je przeżyć dla innych"
Hellen Keller

Miłość jest czymś więcej, niż tylko poszukiwaniem związków, dzięki którym sami będziemy mogli się rozwijać. W rzeczywistości, miłość pragnie także karmić innych.

A. L. McGinnis w "Potędze optymizmu" pisze, że często kontaktował swoich załamanych pacjentów z ludźmi, którym oni właśnie mogliby pomóc. Uważał, że jest coś leczniczego w robieniu przysługi drugiej osobie. W taki sposób przejawia się miłość do człowieka, w najogólniejszym tego słowa znaczeniu. Przykład podany w tej lekturze jest bardzo pouczający:

"Do pewnego mądrego duchownego przyszła kiedyś wdowa, która bardzo użalała się nad sobą, ponieważ zbliżało się Święto Dziękczynienia, a ona czuła się bardzo samotna i przygnębiona. Duchowny powiedział jej: "Wypiszę ci receptę". I na skrawku papieru zaczął pisać nazwisko i adres pewnego małżeństwa, które było bardzo biedne, a do tego chorowało na grypę. "Ci ludzie są w o wiele gorszej sytuacji niż ty - powiedział bez ogródek. - Idź i zrób coś dla nich".
Kobieta odeszła, mamrocząc coś pod nosem, ale następnego dnia wzięła taksówkę i pojechała pod wskazany adres. Tam, w maleńkim mieszkanku odnalazła poszukiwane małżeństwo. Ledwo radzili sobie z przygotowywaniem posiłków dla siebie i bali się, że jedno z nich będzie musiało iść do domu opieki. Kobieta zdecydowała się przygotować dla nich świąteczny obiad. Gdy w tydzień później przyszła raz jeszcze do naszego duchownego, tryskała nową energią. "Nie przygotowywałam indyka całe lata - powiedziała - mimo to kupiłam wszystkie produkty niezbędne do garnirowania i nawet wstałam o piątej rano, żeby go przyrządzić. Kiedy razem z taksówkarzem zabierałam przygotowanego przez siebie indyka, czułam, że jest to moje najwspanialsze od lat Święto Dziękczynienia" .

Bardzo wzruszyłam się czytając tę historię.
Sama zauważyłam, że jeżeli robię coś dla bliskiej osoby widząc, że w danej sytuacji mogę jej pomóc, jest to korzystne dla obydwu stron. Widząc uśmiech na twarzy tej osoby, czując jej zadowolenie i wdzięczność, wiem, że miało to sens. Nawet nie muszą to być wielkie rzeczy. Jeżeli "tylko" odwiedzę moją Mamę (kobietę w starszym wieku, która mieszka sama), posiedzę z nią trochę, porozmawiam - to dla niej bardzo dużo. Czuje ona zainteresowanie z mojej strony. Wie, że nie jest mi obojętna. Nie opuszcza jej wtedy humor (a jest rozmowną i wesołą z natury kobietą). Szczególnie, jeśli zdrowie w miarę jej dopisuje. Ja też jestem zadowolona (widząc w jej oczach radość), bo wiem, co u niej słychać i jak się czuje.

Jeżeli robię coś dla innych (a zajęcie to samo w sobie jest pasjonujące dla mnie), czuję, jak rosną mi skrzydła, jak przybywa mi energii... Otoczenie ma z tego korzyści w innym wymiarze. Zależy to od konkretnej osoby, a także od rodzaju wykonanej przeze mnie pracy, zajęcia, zadania...).

Z przytoczonych przykładów (książkowego i tych, z mojego życia), wyraźnie widać, że nie ma sensu zamykać się we własnej skorupie. Nie ma sensu żyć TYLKO dla siebie i zajmować się TYLKO sobą. Życie ma dużą wartość i głębszy sens, jeżeli jest w nim miejsce na miłość (zarówno do siebie, jak i do innych ludzi), miejsce na przyjaźń, na "służbę" drugiemu człowiekowi.

24 października 2007

Konieczność miłości


Potrzeba kochania i bycia kochanym jest niemalże tak

niezbędna do życia, jak oddychanie.

Osoby nie związane z innymi ludźmi bywają przygnębione.
Częściej zapadają na różne choroby, tracą poczucie sensu
życia, szybciej umierają.

Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley
przeprowadzili badania, na podstawie których doszli do
wniosku, że śmiertelność ludzi o słabych kontaktach
z innymi jest nawet pięciokrotnie wyższa niż tych, którzy
utrzymują silne kontakty towarzyskie. Badania
przeprowadzone na uniwersytecie w Syrakuzach wykazały,
że ludzie, którzy często odwiedzali swoich przyjaciół
i sąsiadów, z reguły cieszyli się znacznie lepszym zdrowiem
niż ci, którzy mało czasu spędzali z innymi.

Aby być szczęśliwym dobrze jest mieć wspaniałą rodzinę,
w której jeden troszczy się o drugiego. Nie jest to jednak
możliwe dla wszystkich. Stąd bardzo ważna dla zachowania
zdrowia psychicznego jest przyjaźń. Bywa jednak, że
niektórzy ludzie w chwilach załamania odsuwają się
od swych przyjaciół. Ich samotność powoduje, że stają
się zgorzkniali a ta cecha odstrasza z kolei przyjaciół.
W ten sposób tworzy się błędna, opadająca w dół spirala.
Z drugiej jednak strony, większość ludzi łatwiej znosi
każdą porażkę, jeśli tylko ma wokół siebie kochające osoby.

Jak widać z powyższego, podstawową sprawą jest
podtrzymywanie naszych przyjaźni. Istotnym jest
także zdobywanie nowych przyjaciół w miejsce tych,
którzy z różnych powodów odchodzą.
Nie możemy wyrzec się miłości!

23 października 2007

Optymiści wnoszą...


"Optymiści wnoszą miłość w otaczający świat"
A. L. McGinnis

Często zdarza się, że ludzi przytłaczają różne sytuacje,
z którymi nie mogą sobie poradzić. Bywa, że załamują
się. Wielu z nich ucieka, opuszcza zasłonę, zawija się
w kokon i przestaje się kontaktować z przyjaciółmi.
To najgorsze, co może się zdarzyć.

Badania przeprowadzone w Southern Methodist
University dowiodły, że ludzie, prowadzący życie
towarzyskie, spostrzegali poprawę swego samopoczucia
w osiemdziesięciu dwóch procentach.

Ludzie będący optymistami zwykle mają głębokie
i liczne związki z innymi osobami. Potrafią kochać!
Gorąco kochają wiele rzeczy: sport, przyrodę, muzykę...,
ale przede wszystkim bliskie sobie osoby.
Z entuzjazmem odnoszą się do dzieci i są głęboko
związani ze swoimi rodzinami. Ta zdolność jest ich
potężną siłą, leżącą u podstaw ich optymizmu.

"Miłość nigdy nie umiera śmiercią naturalną.
Umiera z powodu naszej ślepoty, błędów i zdrad.
Umiera chora i poraniona. Umiera ze zmęczenia,
braku wody, braku blasku." (Anais Nin)

Warto więc znaleźć w sobie miłość (do siebie, do innych,
do świata). Jednakże odnaleźć i "spocząć na laurach"?
To nie wszystko. Nawet połączenie miłości z optymizmem,
który mamy w sobie, też nie wystarczy na dłuższą metę.
Potrzebny jest wysiłek włożony w pielęgnowanie miłości,
w jej rozwój. Szczególnie jest to ważne w związkach.

Cechy optymistów


Dwanaście cech charakteryzujących
zdecydowanych optymistów według A. L. McGinnisa

1. Rzadko bywają zdziwieni faktem występowania trudności.
2. Gotowi są przyjąć częściowe rozwiązania.
3. Wierzą, że sami decydują o swojej przyszłości.
4. Zaczynają wszystko od początku.
5. Nie dopuszczają do siebie czarnych myśli.
6. Rozwijają w sobie wdzięczność.
7. Wykorzystują wyobraźnię, chcąc odnieść sukces.
8. Są radośni nawet wtedy, gdy nie sprzyja im szczęście.
9. Przekonani są o nieograniczonych możliwościach własnego rozwoju.
10. Wnoszą miłość w otaczjący świat.
11. Lubią powtarzać dobre nowiny.
12. Akceptują to, czego nie mogą zmienić.

Alan Loy McGinnis "Potęga optymizmu"

17 października 2007

Cele dla mnie...

Jak ważne jest nakreślanie sobie celów i ich realizowanie dowiedziałam się w Klubie Ludzi Sukcesu i potem na Kursie Liderów.

Początkowo wydawało mi się dziwne i nierealne, że JA mogę SAMA nakreślić SWOJE CELE i je ZREALIZOWAĆ. Wiedziałam, że inni mogą... Ale "ja"?

Okazało się, że wszystko jest możliwe. Teraz już umiem marzyć! Wiem, że moje marzenia są ważne! Potrafię je zamieniać na cele! Zrealizowałam już kilka naprawdę ważnych i dość poważnych dla mnie celów, nie mówiąc o drobniejszych.

Mam nakreślone cele do zrealizowania w ciągu 3 lat i cele krótkoterminowe na 2 miesiące. Te drugie, stawiane sobie co dwa miesiące, mają mnie stopniowo przybliżać do celów bardziej odległych. Ostatnio poczułam się trochę przytłoczona, ponieważ celów do realizacji w krótkim okresie czasu mam bardzo dużo. Ochoty do ich realizacji mam również wiele. Okazuje się jednak fizycznie niemożliwe osiągnięcie wszystkiego w zaplanowanym terminie. Jednak i na to znalazł się sposób. Określiłam, które cele są dla mnie najważniejsze. Z kolei te najmniej ważne i pilne, możliwe do realizacji w innym terminie, odłożyłam na okres późniejszy. Nie uważam tego za błąd czy niepowodzenie. Skłonilo mnie to do bardziej realnej oceny moich mozliwości i dostosowanie do nich zadań, które rzeczywiście mogę "teraz" wykonać.

CELE - to dla mnie WYZWANIA. Prowadzą one do zmian, które są nieuchronne w naszym życiu, a których kiedyś się bardzo bałam. Teraz wiem, jak ważne są zmiany w życiu. Ważna jest umiejętność dostosowywania się do otaczających nas zmian, a jeszcze ważniejsze jest czynne w nich uczestnictwo. Do dużego sukcesu zaś zaliczyć można, jeżeli sami potrafimy spowodować zmiany (zarówno w sobie, jak i wokół siebie).

Mnie bardzo dużo satysfakcji daje praca nad sobą, nad zmienianiem swojej osobowości, ciągłym doskonaleniem się. W związku z tym stawiam sobie odpowiednie cele i realizuję je krok po kroku.

Jaka z tego korzyść? Realizując kolejne cele, oprócz tego, że staję się taką jaką chcę być i osiągam to, co chcę, zauważam, jak duże mam możliwości, że "mogę i potrafię" bardzo wiele. W związku z tym bardzo podnosi się u mnie poczucie własnej wartości. Lepiej się czuję sama ze sobą i wśród innych. Stwarzam możliwości stawiania sobie kolejnych celów. Odważniej podchodzę do nowych wyzwań. Czuję, że moje życie jest w moich rękach!

13 października 2007

Z wizytą u dinozaurów


W ostatni czwartek byłam z moimi wychowankami z przedszkola na wycieczce. Była to wyprawa na wystawę: PARK PREHISTYRYCZNY DINOZAURÓW w Łodzi.
Wspaniała lekcja prehistorii tak dla dzieci, jak i dla nas - osób dorosłych.

Cieszę się, że zorganizowałyśmy z koleżanką tę wycieczkę. Dzieciaki były zafascynowane, dużo ciekawego się dowiedziały o dinozaurach (niektóre z nich już wcześniej interesowały się tymi wymarłymi gadami).
Co ciekawe, milusińscy, którzy na co dzień w przedszkolu lubią trochę "porozrabiać", w czasie wycieczki nie sprawiali żadnych kłopotów wychowawczych. Nawet podczas podróży autokarem, byli jacyś odmienieni (fajnie tak podróżować z kolegami w "nieznane"). Podczas zwiedzania wystawy rzeczywiście wykazywali zainteresowanie.
Zachęca to do organizowania dzieciakom kolejnych wycieczek. Teraz już pewnie na wiosnę.

Więcej o wycieczce na łódzką wystawę dinozaurów oraz linki na strony z informacjami o wystawie na moim blogu:
Dla rodziców. Post z dnia: 11. X. 07. Zapraszam!

8 października 2007

Warsztat "Tańce, pląsy..."


Po warsztacie "TAŃCE, PLĄSY I ZABAWY PLASTYCZNE DLA DZIECI W WIEKU PRZEDSZKOLNYM" prowadzonym przez animatora PPSiA KLANZA zostało już tylko miłe wspomnienie, trochę nowych doświadczeń i inspiracji do pracy.


Program warsztatu oparty był na założeniach pedagogiki zabawy, pedagogiki i psychologii humanistycznej, kinezjologicznego systemu kształcenia, podstawie programowej wychowania przedszkolnego oraz doświadczeniach własnych autorów (Iwony Biśto, Roberta Domania, Jolanty Kaszyca). Program obejmował naukę 12 tańców, pląsów i zabaw przy muzyce oraz prezentację 4 bloków działań plastycznych z wykorzystaniem rolek, dłoni, stempli i papierowych talerzy.

W programie zastosowano następujące rodzaje metod:
  1. metody wstępne;
  2. metody aktywizujące;
  3. metody integracyjne;
  4. metody twórczego opracowywania tematu;
  5. metody informacji zwrotnej, komunikacji i wymiany doświadczeń;
  6. techniki plastyczne.
Warszat obok jego zasadniczej roli jaką miał spełnić był dla mnie świetną zabawą i okazją do integrowania się z nauczycielkami innych przedszkoli z naszego miasta (Zduńskiej Woli). Dało się wyraźnie odczuć, że inni uczestnicy warsztatu również dobrze się czuli, bawili i uczyli.

Cieszy mnie, że prezentowane tańce i pląsy były na tyle proste, że można je z powodzeniem wykorzystać w pracy z najmłodszymi przedszkolakami (3-4 latkami).

Świetnym pomysłem było wykorzystanie niepotrzebnych rolek tekturowych, czy papierowych talerzy do zabaw. W zabawach występował ruch naprzemienny, mający duże znaczenie w procesie kształtowania się lateralizacji u dziecka. Połączenie zabaw z muzyką, wykonywanie ich indywidualnie lub z partnerem, uatrakcyjniało zabawy, sprzyjało stałemu utrzymywaniu aktywności. Potem przedmioty używane w zabawie były wykorzystane do zabaw plastycznych. Te ostatnie działania były dla mnie szczególnie ciekawe, niecodzienne i inspirujące do szukania swoich pomysłów i rozwiązań.

Interesujące było także malowanie dłońmi, palcami lub wykonywanie obrazów z odrysowanych i wyciętych z kolorowego papieru dłoni. Prace te wykonywaliśmy na mniejszych formatach indywidualnie i na dużych arkuszach w kilkuosobowych zespołach (wcześniej robiłam z dzieciakami podobne prace z odbitek dłoni - dłonie pomalowane farbą, odciśnięte na kartonie i wycięte po wyschnięciu).
Na warsztacie zaproponowano nam również prostą i ciakawą formę tworzenia barwnych obrazów na papierze poprzez stemplowanie. Ciekawostką jest to, że stemplami były ogólnodostępne przedmioty, których powierzchnie pozostawiają efektowne odciski (np. gąbki w różnych kształtach, widelce, zakrętki od butelek, korki, małe plastikowe zabawki...).

Metody wstępne zaproponowane na tym warsztacie (techniki plastyczne i metody integracyjne) różniły się w znaczny sposób od tych, które poznałam do tej pory. Pozwoliły one łagodnie wejść w temat i nawiązać kontakt z uczestnikami warszatu.

Cieszę się, że wzięłam udział w tym warsztacie. Zdecydowanie wzbogacił on warsztat mojej pracy. Wyniosłam z niego dużo ciekawych pomysłów i inspiracji. Już dziś malowałam z dzieciakami jesienne astry nie pędzlem ale palcami. Dzieciom podobała się ta praca. Były bardzo zaangażowane podczas swojego aktu tworzenia. Mnie również to zajęcie dało dużo satysfakcji, jako że bardzo lubię prowadzić z dziećmi zajęcia plastyczne, poszukiwać nowych, ciekawych form tych zajęć, a także obserwować dziecięcą radość towarzyszącą tworzeniu.

5 października 2007

Bieżące szkolenia


W czwartek ukończyłam dwuetapowy KURS PIERWSZEJ POMOCY PRZEDLEKARSKIEJ.

W podobnym wzięłam udział w czasie wakacji podczas treningu trenerów. Bieżący kurs był rozszerzony. Odbył się na terenie placówki, w której pracuję. Uwzględniał on nasze konkretne potrzeby, czyli udzielanie pierwszej pomocy w wypadkach, które mogą przydarzyć się dzieciom i pracownikom przedszkola (np. na stanowisku kucharki, woźnej oddziałowej...). Podczas kursu teoria była połączona z ćwiczeniami praktycznymi (m.in uczyłyśmy się wykonywać opatrunek uciskowy, czy też opatrunek unieruchamiający). Kurs prowadził lek. med. Paweł Świątkowski (tak, tak... to mój Paweł właśnie). Osobiście uważam, że takich szkoleń nigdy za dużo!

Teraz czekam na weekendowy warsztat, który odbędzie się również w przedszkolu, w którym pracuję. Zaczyna się dziś o godz. 16:00.
Temat warsztatu: "TAŃCE, PLĄSY I ZABAWY PLASTYCZNE DLA DZIECI W WIEKU PRZEDSZKOLNYM". Będzie on prowadzony przez animatora Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów i Animatorów KLANZA Roberta Domania.

Celem warszatu jest:
  • prezentacja wybranych metod pedagogiki zabawy jako narzędzia pracy dydaktycznej i wychowawczej nauczyciela wychowania przedszkolnego;
  • rozwijanie umiejętności posługiwania się i wykorzystania prostych materiałów plastycznych i materiałów odpadowych jako tworzywa do prac plastycznych;
  • wzbogacenie warsztatu metodycznego uczestników o nowe propozycje zabaw muzyczno-ruchowych i plastycznych, które mogą uatrakcyjnić pracę z dziećmi;
  • zwrócenie uwagi na wychowawczy, dydaktyczny i ludyczny aspekt działań muzyczno-ruchowych i plastycznych oraz stymulujący wpływ tych zabaw na rozwój osobowości dziecka w wieku przedszkolnym;
  • podkreślenie znaczenia zabaw z elementami ruchu naprzemiennego w procesie równoważenia lateralnego;
  • pomoc w odkrywaniu własnych możliwości twórczych.

Warsztaty prowadzone przez animatorów KLANZY należą do najlepszych, w jakich brałam udział. Najwięcej z nich wyniosłam, najwięcej zastosowałam w swojej pracy. Nie mogę się doczekać, co nowego i ciekawego pojawi się na tym warsztacie.

4 października 2007

Sens wychowania

"Każdy człowiek jest liściem wielkiego drzewa świata.
Drzewo to oczywiście cała ludzkość, a to, jak ono wygląda
zależy od każdego, nawet od najdrobniejszego liścia".

Verena Kast

Zmiany zachodzące w świecie narzucają nam pewien styl wychowania człowieka nowej ery. Człowieka potrafiącego samokrytycznie spojrzeć na siebie i na otaczający go świat, tak aby mógł czerpać z niego to wszystko, co dla niego najlepsze, ale też dawać i wzbogacać go. Warto zadać sobie pytanie: Jak ukształtować człowieka, któremu w życiu będzie dobrze i z którym innym będzie dobrze?

Sens wychowania polega na tym, by to, co tkwi dobrego w dziecku, świadomie umocnić i utwierdzić, dostarczając mu potrzebnej wiedzy, przeżyć i doświadczeń. Trzeba dać dzieciom szansę poznania i wyrażania siebie, okazję do twórczego działania i rozwijania swoich możliwości. Działanie jest bardzo ważne dla dzieci. Pomaga im odkrywać siebie, innych, a także świat, pozwala poznawać możliwości tkwiące w ich ciałach i umysłach.

W wychowaniu bardzo ważne jest również:
- danie dzieciom możliwości nabywania umiejętności komunikowania się z innymi (grupą rówieśniczą, dorosłymi),
- wprowadzanie w świat wartości ogólnoludzkich,
- umożliwianie dzieciom dokonywania wyborów i przeżywania efektów własnych działań,
- pomoc w budowaniu pozytywnego obrazu własnego "JA",
- kształtowanie życzliwego i otwartego stosunku do ludzi oraz przyrody,
- uczenie rozwiązywania sytuacji trudnych na zasadzie kompromisu i uwzględniania potrzeb innych.

W trudnej sztuce wychowania trzeba pamiętać o tym, że każde dziecko jest inne, ma inne potrzeby, inne możliwości. Metody wychowawcze, które działają w przypadku jednego dziecka, niekoniecznie zadziałają w przypadku innego. Warto jednak podejmować kolejne kroki stosując sprawdzone metody wychowawcze lub poszukując własnych.

Najmłodsi przynoszą ze sobą na świat ogromną obietnicę, wobec tego warto odegrać znaczącą rolę w daniu im podstaw dobrego wychowania oraz szansy na samorealizację.

Pamiętajmy o tym, że wspomagając dziecko, wzbogacamy także swój własny świat.

2 października 2007

Witam w moim blogu!


Dokonałam bardzo wiele, lecz nadal czuję niedosyt.

Z zawodu jestem nauczycielem (dyplomowanym). Pracuję z dziećmi w przedszkolu. W bieżącym roku szkolnym zajmuję się grupą niesfornych urwisków. Grupa liczy 21 pięciolatków i 7 czterolatków. W swojej pracy jestem aktywna, twórcza, eksperymentująca, poszukująca nowych rozwiązań i metod pracy. Dbam o swój rozwój zawodowy uczestnicząc w licznych i wartościowych szkoleniach, warsztatach, kursach, konferencjach.

Mam 16-letnią córkę, którą sama wychowywałam od 4 roku życia. Ponad rok temu w moim życiu pojawił się wspaniały człowiek, partner (przyszły mąż), z którym jestem szczęśliwa.

Lubię naturę i przestrzeń. Uwielbiam przebywać na świeżym powietrzu, rozkoszować się zapachem kwiatów, kwitnących drzew i "wiatru", śpiewem ptaków. Wspaniale czuję się nad morzem i w górach, a także w innych, ciekawych zakątkach naszego kraju. Dużo radości dają mi spacery przed siebie poprzez pola, łąki, lasy, a także wygrzewanie się na słonku (jestem ogromnym zmarzlakiem).

Interesuje mnie zdrowy styl życia (w tym odżywiania). Chętnie oddaję się praktyce hatha-jogi. Bardzo ważny jest dla mnie rozwój osobisty.

W styczniu 2005 roku trafiłam do Klubu Ludzi Sukcesu w Zduńskiej Woli. Później na Kursy Liderów, kurs ABC Sukcesu, warsztaty Systemu TeTa. Jestem członkiem wspierającym stowarzyszenie Akademia Mądrego Życia. Niebawem (za ok. 2 miesiące) będę członkiem zwyczajnym AMŻ. Dzięki udziałowi w wymienionych wyżej formach zaczęłam lepiej poznawać i rozumieć siebie, wzrosło poczucie mojej wartości, stałam się silniejsza, odważniejsza, zaczęłam porządkować swoje życie, osiągać zaplanowane cele. Teraz wiem, że "nazywam się Irena Kubiś i to wystarczy". Jestem wolna w stu procentach, w pełni odpowiedzialna za siebie i to, co mnie w życiu spotyka. Odkryłam swoje zalety, dobre strony i nadal odkrywam lub wypracowuję kolejne. Pełniąc różne role w życiu codziennym nieustannie pracuję nad sobą, uczę się i osiągam nowe umiejętności.

Mimo, że wiele dokonałam w swoim życiu, nie oznacza to końca mojej drogi rozwoju. Chcę nadal iść do przodu, podnosić poziom swojej wiedzy i umiejętności, rozwijać się i doskonalić. Największym wyzwaniem dla mnie jest przygotowanie się do prowadzenia warsztatów dotyczących mądrego wychowywania dzieci.