27 stycznia 2008

Dylematy z pracą

Praca zawodowa powinna dawać ludziom zadowolenie i poczucie spełnienia. Dobrze więc, gdy jest związana z tym, co lubimy robić i zarazem – gdy potrafimy ją wykonywać doskonale. Najlepiej, jeżeli wiąże się z naszą misją życiową.

Nie jest dobrze, jeżeli traktujemy swoją pracę jedynie jako źródło zarabiania pieniędzy niezbędnych do życia (tzw. „zło konieczne”). Co więcej - może się okresowo zdarzyć, że praca będzie przypadkowa, inna od oczekiwanej. Nie powinno to trwać przez dłuższy czas a już na pewno nie przez całe życie!
Dlaczego?
Rodzić to może poczucie niezadowolenia i nie spełniania się, przewlekłego stanu napięcia nerwowego a niekiedy nawet głębokich nerwic czy stanów depresyjnych.

Jak więc być szczęśliwym, zadowolonym, realizować się i jednocześnie zarabiać w pracy, która jest naszą misją życiową?
.
.

18 stycznia 2008

Mam prawo do istnienia !


Dziś chcę podzielić się jednym ze swoich doświadczeń

Prawie 3 lata temu na Kursie Liderów podczas jednego z ćwiczeń miałam powiedzieć głośno i to parę razy, że „mam prawo do istnienia”… Ćwiczenie to trzeba było wykonywać w parach, patrząc prosto w oczy swojemu partnerowi. Było to dla mnie jedno z najtrudniejszych ćwiczeń. Kiedy osoba, z którą wykonywałam to ćwiczenie mówiła te słowa, we mnie zaczęły grać emocje. Łzy napłynęły do oczu… a jak pomyślałam, że za chwilę będzie moja kolej… coś ściskało w gardle. Nadszedł ten moment… pamiętam… walczyłam ze sobą, by to powiedzieć… czułam się źle, nieswojo, nienaturalnie, dziwnie… „klucha w gardle”… niemożność wydobycia głosu… Popłynęły łzy. Nie pamiętam, czy w końcu wydobyłam to z siebie.

To co się zadziało było wyrazem braku wiary… głęboko zakorzenionego lęku przed asertywnością.

Kiedy w ostatnie wakacje byłam po raz kolejny na Kursie Liderów… wielka zmiana… Było podobne ćwiczenie. I co się stało? Głośne powiedzenie a nawet wykrzyczenie, że: „mam prawo do istnienia!” - nie stanowiło już dla mnie żadnego problemu. Nie pojawiły się żadne emocje. Zupełny spokój. Było to takie oczywiste i normalne. Wcześniej nawet ćwiczenia z krzykiem sprawiały mi kłopot… nie brałam w nich aktywnego udziału. Teraz nawet, nawet… pokrzyczałam sobie z innymi… a co mi tam! Fajnie było (świrownia jakaś, czy co?)!

Dziś wiem, że moje życie należy do mnie! Mogę robić, co chcę! Nie muszę spełniać czyichś oczekiwań! Nie muszę budować swojego życia tak, by się komukolwiek przypodobać, czy kogokolwiek nie zdenerwować! Mam prawo do szacunku! Wiem, że moje sprawy są ważne! Mogę robić i mówić to, co uważam za słuszne!

Nadal pracuję nad swoją asertywnością, uczę się szanować własne pragnienia, potrzeby, wartości… i poszukuję właściwych form ich wyrażania w życiu codziennym.

.
.

14 stycznia 2008

Brak wyrażania siebie


„Student idzie na wykład wygłaszany przez pisarkę, której dzieła podziwia. Po zakończeniu przyłącza się do grupy, otaczającej autorkę. Chce powiedzieć, jak wiele dla niego znaczą jej książki, jak wiele z nich wyniósł, jak bardzo pomogły mu w życiu. Ale milczy, mówiąc sobie: „jakie znaczenie może mieć dla słynnej pisarki moje zdanie?” Ona patrzy na niego wyczekująco, ale on nadal milczy zakłopotany. Czuje, że gdyby się odezwał, kto wie, co by się stało? Może wzbudziłby jej zainteresowanie? Ale lęk zwycięża, mówi do siebie: „nie chcę być natrętny”.

To przykład zaczerpnięty z książki Nathaniel Brandena „6 filarów poczucia własnej wartości”. Student przedstawiony w powyższej sytuacji przejawia brak asertywności.

Oto inne przykłady zewnętrznych przejawów jej braku:
- stanie i poruszanie się w taki sposób, jakby nie miało się prawa do zajmowanej
przez siebie przestrzeni,
- mówienie w sposób, jakby się chciało, by nikt nie słyszał (bardzo cicho,
wręcz mamrocząc albo całkiem przeciwnie – bardzo chaotycznie).

Takie zachowania świadczą o odczuwaniu braku prawa do istnienia. Doskonale jest tutaj widoczna niska samoocena.

Bywają też mało zauważalne objawy braku asertywności. Niezliczone ilości momentów milczenia, małych porażek, kapitulacji, czy też źle interpretowanych uczuć… Nawet jeżeli ich nie zapamiętujemy, odkładają się w naszej podświadomości i działają na naszą niekorzyść. Powodują stopniową utratę godności osobistej i szacunku do siebie.

To pogłębia brak wyrażania samego siebie i niechęć do walki o swoje wartości szczególnie wtedy, kiedy jest to niezbędne. Nie potwierdzając swojego istnienia – ranimy własną psychikę.
Najgorsze jest to, że robimy to „osobiście”.
.
.

12 stycznia 2008

Miej odwagę...


Zdrowe społeczeństwo to zbiór szanujących się wzajemnie jednostek, dbających o własny rozwój i zachowanie odrębności.

Człowiek samorealizujący się czyni to w dwojaki sposób: poprzez indywidualizację i kształtowanie relacji z innymi. Z jednej strony dba o swoją autonomię, z drugiej – rozwija się poprzez wielopłaszczyznowe związki międzyludzkie.

Można się spotkać również z takim podejściem:
- „Jeżeli wyrażę własne zdanie, mogę spotkać się z dezaprobatą”,
- „Jeżeli ktoś zobaczy moje zadowolenie, będzie zazdrosny”,
- „Jeżeli będę kochał i bronił samego siebie – wzbudzę niechęć otoczenia” itp.

Powyższe zachowania świadczą o braku dojrzałości. Myśląc i mówiąc w ten sposób o sobie ludzie skazują się na niepowodzenie.

Tymczasem, kiedy znajdziemy w sobie siłę, by praktykować asertywność we własnym życiu, będzie to podnosić naszą samoocenę (poczucie własnej wartości). Będzie to niezależne od punktu, z jakiego zaczynamy tę pracę i jak trudna na początku wydaje nam się droga życia.

MIEJ ODWAGĘ BYĆ TYM, KIM JESTEŚ I STAWAĆ SIĘ TYM, KIM CHCESZ SIĘ STAĆ!

.
.

9 stycznia 2008

Asertywność - czym jest a czym nie (4)


Asertywność wiąże się z podejmowaniem wyzwań, jakie niesie życie, z gotowością do konfrontacji a nie „chowaniem głowy w piasek”.

Wielu z nas z pewnością doświadczyło, że kiedy pogłębiamy swoje umiejętności, rozszerzamy ich zakres i dążymy do mistrzostwa w tym, co robimy – wzrasta poczucie naszej własnej skuteczności a także szacunek do siebie. Angażując się w coś, co jest dla nas ważne i jednocześnie interesujące, co pochłania bez reszty - odczuwamy radość i wewnętrzną siłę.

Jeżeli podejmujemy kroki, by nauczyć się czegoś nowego, by rozszerzyć swoje horyzonty czy dotrzeć do nowej wiedzy – wówczas przejawiamy asertywność. Dzięki niej potrafimy wytrwać… nawet na przekór ogromnym trudnościom.

Asertywność możemy ćwiczyć, będąc SOBĄ w kontaktach z innymi, ucząc się uprzejmości bez poświęcania się a także współpracując z innymi bez rezygnacji z własnych przekonań.
.
.

8 stycznia 2008

Asertywność - czym jest a czym nie (3)

Asertywność jest bardzo ceniona w przedsiębiorstwach. Aby dobrze funkcjonowały i miały zagwarantowany rozwój, wymaga się od pracowników aktywności.
Poszukiwani są tacy kandydaci na pracowników (zwłaszcza na stanowiska kierownicze), którzy nie tylko potrafią działać twórczo, ale także zadbać o realizację pomysłów i pozyskanie ludzi do współpracy. Zrobią wszystko, by to, co zaplanują, stało się rzeczywistością. Brak takich działań często powoduje, że jeśli nawet pojawią się dobre pomysły, nie mają one szans powodzenia.

Zdarza się, że w konkretnej firmie znajduje się jakaś osoba, która nie uczestniczy w pełni w pracy. Nie angażuje się, ponieważ sądzi, że nie ma żadnego wpływu na to, co się dzieje. Czy jej wkład pracy nie ma żadnego znaczenia?! Zwątpienie… A bywa, że jest bardzo utalentowanym człowiekiem. Lęki (nieuzasadnione) powstrzymują od pokazania tego, co ma do zaoferowania. Woli być biernym widzem, aniżeli aktywnym uczestnikiem tego, co się dzieje.

Kierownictwu nie odpowiada brak efektywnych form działania pracownika, a tym bardziej… zupełna bierność. Pracownik „kukiełka”! Im więcej „kukiełek” w danej firmie – tym gorzej.
Jakie są wtedy szanse na rozwój? Jaką szansę na dłuższą pracę mają pracownicy? Do czasu jak firma zbankrutuje!
.
A kim Ty, drogi Czytelniku, chcesz być: „kukiełką” czy człowiekiem asertywnym?
.
.

5 stycznia 2008

Asertywność - czym jest a czym nie (2)

„Asertywność oznacza gotowość stawania w swojej obronie, otwartego bycia tym, kim jestem, traktowania siebie z szacunkiem we wszystkich relacjach z ludźmi.”

Nathaniel Branden
.
.
Osoba asertywna żyje autentycznie, mówi i działa zgodnie ze swoimi najgłębszymi przekonaniami i uczuciami… Broni swojego prawa do istnienia…

Wynika to z prostego faktu, że: „moje życie nie należy do innych; nie po to istnieję, by dorastać do oczekiwań innych”. Co to oznacza? Otóż to, że sama jestem odpowiedzialna za swoje życie. Nikt nie może mną sterować lub mówić mi, co mam robić, ewentualnie - jak postąpić w danej sytuacji. Nie mogę też liczyć, że ktoś stale będzie mnie chronił. Oznacza więc, że sama jestem odpowiedzialna za kształtowanie swojego życia i tworzenie swojego poczucia bezpieczeństwa.

Istotne jest to, by być przekonanym, że nasze ideały i pragnienia są ważne. Niestety w dzieciństwie wielu z nas nauczyło się, że „to co myślimy, czujemy, czego pragniemy jest nieważne; ważne jest to, czego chcą inni (rodzice, opiekunowie, nauczyciele…)”. W rezultacie, później jako dorośli, łatwo rezygnujemy ze swoich marzeń. Rezygnujemy nawet z uświadamiania sobie własnych najgłębszych potrzeb i pragnień. Łatwo poddajemy się i poświęcamy samych siebie „na ołtarzu”.

Reasumując - logiczne i konsekwentne praktykowanie asertywności to m.in. obrona swojego prawa do istnienia, bycie sobą w każdej sytuacji (za wyjątkiem sytuacji ekstremalnych, jak np. konfrontacja z bandytą), respektowanie i „walka” o to, czego chcemy.
.
.

4 stycznia 2008

Asertywność - czym jest a czym nie (1)

Pierwszym i podstawowym aktem asertywności jest uznanie świadomości. Oznacza to decyzję, by patrzeć, myśleć, uświadamiać sobie, oświetlać swój świat zewnętrzny i wewnętrzny strumieniem świadomości”
.
Nathaniel Branden
.
Korzeniem asertywności uznaje się samodzielne myślenie i zgodne z nim postępowanie.

Nie można mylić jej z bezmyślnym „buntownictwem”, jakie spotykamy np. u nastolatków. Wielu z nas, dorosłych, spotkało się z nieustannym negowaniem niemal wszystkiego u swoich dorastających pociech (lub słyszało, jak to jest u znajomych…). Protest przez nich wyrażany jest często formą samoobrony . Nawet… jeśli nie ma to sensu w danym momencie. Młodzi chcą bronić w ten sposób własnych granic. W sumie nie ma w tym nic złego, ale… Sama metoda – ciągłe „NIE” na wszystko – świadczy o niedojrzałości i niemożności przekroczenia pewnego progu. Czasem takie zachowania spotyka się nawet u dorosłych. Wskazuje to, że nie wyszli oni poza poziom świadomości typowy dla nastolatków.

Zdrowa asertywność wymaga oczywiście umiejętności powiedzenia „nie” w sytuacjach, kiedy jesteśmy czemuś przeciwni lub chcemy przeciwstawić się złu. Z drugiej strony wymaga postępowania zgodnego z tym, co uznajemy za wartościowe.

Nie wystarczy też mieć ukształtowany system wartości. Trzeba żyć według niego. Umieć wcielać w życie zarówno swoje wartości, jak i ideały. Nie tylko marzyć i mówić o nich…

Podsumowując - ważne jest, by cały czas „być obecnym w swoim życiu”, czyli przeżyć swoje życie w pełni świadomie.
.

2 stycznia 2008

Asertywność i JA (w przeszłości)

„Asertywność to umiejętność komunikowania swoich potrzeb, pragnień, wartości i przekonań.
(…) to również umiejętność przekazywania własnej opinii i własnego zdania na jakiś temat wtedy, kiedy jest to istotne. To także wiara w słuszność tego, co się robi – podstawa rozwoju i postępu.”
Tadeusz Niwiński
.
.
Często asertywność jest kojarzona tylko i wyłącznie z umiejętnością mówienia „nie”. Sama kiedyś sądziłam, że jest to podstawą bycia asertywnym.
Miałam też olbrzymi problem z mówieniem NIE:
· Koleżanka o coś prosiła – „No dobra, załatwię ci to”;
· Dyrektor prosił – jak tu odmówić?;
· Brat poprosił – OK, nie ma sprawy. Przecież to dla brata;
· Mama też prosiła a nawet jeśli nie prosiła, „dobrze wiedziałam” co jej potrzeba i starałam się to zaspokoić;
· A własne dziecko i jego potrzeby – wiadomo, przecież ono jest najważniejsze!
A moje sprawy? Moje potrzeby? Pragnienia? Zainteresowania? Czy dysponowałam dostateczną ilością czasu?... Nietrudno domyślić się odpowiedzi.

To, co „moje”, było zawsze na końcu. Traktowane jako najmniej istotne. Ważniejsze było dla mnie wykonanie tego, o co ktoś prosił. Podejmowałam to nawet, jeżeli miałam wyrzuty, że zaniedbuję dom, naukę (studia), moje sprawy osobiste. Na zainteresowania, np. czytanie książek, w ogóle nie starczyło już czasu.

Myślałam, że ja tak „muszę” postępować, bo co sobie o mnie pomyślą inni. Skoro mnie proszą, to liczą na to, że im pomogę. A już najbardziej do pracy dla innych mobilizowało mnie to, że jeżeli nie zrobię tego dla nich, to pomyślą, że jestem zła, niedobra, nieuczynna… Pomyślą, że nie mogą na mnie liczyć…

Każda krytyka mojej osoby powodowała u mnie olbrzymie poczucie krzywdy. Robiąc wiele rzeczy (często nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że tak naprawdę nie mam ochoty ich wykonywać) zabezpieczałam się „na zapas” przed krytyką.

A gdzie miejsce na własne pragnienia, potrzeby, cele i właściwe formy poszukiwania ich w życiu codziennym?
.
(temat asertywności będzie kontynuowany w nastepnych postach)
.
.

1 stycznia 2008

Nowy Rok - życzenia

.
Pożegnaliśmy Stary Rok. Przyszedł Nowy. W atmosferze lekkiej zadumy wspominam… Dni pełne radości, miłości, ciepła i ciekawych przeżyć. Wiele nowych sukcesów - tych całkiem malutkich i tych większych. Wiele zmian i nowości.
.
.
W Nowym Roku życzę wszystkim ogromnych pokładów radości, miłości do siebie i innych ludzi; odwagi, by marzyć i spełniać swoje marzenia; umiejętności podejmowania mądrych decyzji i dokonywania mądrych wyborów; wielu okazji do dumy i radości z małych i dużych osiągnięć.
.
Reasumując: Wszelkiej Pomyślności i Spełnienia w Każdej Dziedzinie Życia.
.
.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO 2008 ROKU ! ! !
.