13 maja 2008

Skoki delfinów

.
A oto efekt końcowy mojej zabawy i pracy jednocześnie.
.
.
Widzę, że udało mi się oddać wspaniałe, opływowe kształty delfinów. Mam nadzieję, że udało mi się też pokazać, jak szybko płyną i jak zwinnie wyskakują z wody.
.
Praca powstała według wzoru i wskazówek zawartych w gazetce "Przygoda ze sztuką" cz. 20.
.
.
Uśmiechnij się!!!
*** Co robi delfin, gdy jest głodny? Idzie na ryby! ***
Cha, cha, cha...
.
Uwaga! Pracę można powiększyć klikając na nią lewym przyciskiem myszy. Do bloga wracamy klikając strzałkę "wstecz".
.
.

12 maja 2008

Rysowanie delfinów


W domu, po spotkaniu w klubie, powtórzyłam zabawę w rysowanie delfinów. Tym razem podzieliłam karton na pola, dzięki którym łatwiej było mi zachować odpowiednie proporcje.
.
.
Rysunek stopniowo zaczął nabierać kształtów.
.
.
Potem przystąpiłam do cieniowania poszczególnych delfinów.
.
.
Zabawa wciągała coraz bardziej.
.
.
Efekt końcowy zaprezentuję już jutro!
.
.

10 maja 2008

KLS-9 w Zduńskiej Woli

.
Spotkania zduńskowolskiego Klubu Ludzi Sukcesu nr 9 ruszyły po przerwie.

Tematem wiodącym wczorajszego spotkania były "Wykręty".
Wypowiedzi były niezwykle ciekawe a ile osób, tyle spojrzeń na to zagadnienie.

Wygłoszono dwie mowy programowe: Gabrysia nt. "Konformizm" i Jadwiga nt. "Świadome życie".
Obydwa tematy były bardzo ciekawe, wciągające słuchaczy i dające dużo do myślenia.

Okazuje się, że do końca nie zdawaliśmy sobie sprawy ze znaczenia słowa "konformizm".
Po wystąpieniu Gabrysi doszłam do wniosku, że warto nauczyć się myśleć pozytywnie, nieustannie podnosić swoją samoocenę, wyrabiać sobie własne zdanie w różnych kwestiach, a także ufać sobie i swojej intuicji. Dlaczego? Po to, by być osobą silną, nie poddawać się zdaniu (opinii) grupy czy osoby za cenę akceptacji (jak to robią konformiści).

Mowa Jadwigi uświadomiła mi, jak ważna jest świadomość w codziennym życiu. "Świadomość", czyli stan bycia lub zdawania sobie sprawy z jakiegoś aspektu rzeczywistości. Jest zdolnością postrzegania otoczenia w określony sposób i na określonym poziomie oraz odpowiedniego kierowania swoim postępowaniem.
Wystapienie Jadwigi pobudziło mnie do spojrzenia w książkę Nathaniela Brandena "Sztuka świadomego życia".
Przeczytałam tam, że:
"Świadome życie jest stanem umysłowej aktywności, a nie bierności. Jest zdolnością odbierania świata świeżym spojrzeniem... Świadome życie jest chęcią pełnego zdawania sobie sprawy ze wszystkiego, co jest związane z naszymi zainteresowaniami, wartościami, zamiarami i celami. Jest gotowością stawiania czoła faktom, niezależnie od tego, czy są one przyjemne czy nie. Jest chęcią odkrywania swoich błędów i korygowania ich. Jest dążeniem - w ramach własnych działań i zainteresowań - do lepszego postrzegania i rozumienia świata, w którym żyjemy (zarówno otaczającej nas rzeczywistości, jak i własnego wnętrza..."

Ponieważ na tym pierwszym spotkaniu było nas pięcioro, wszystko przebiegało szybko i sprawnie. Mieliśmy jeszcze czas, by zająć się innym działaniem. Gabrysia zaproponowała zabawę w rysowanie. Dokładniej było to szkicowanie delfinów. Posuwaliśmy się według pewnego schematu, krok po kroku, aż w pewnej chwili... okazało się, że na naszych kartonach pojawiły się wyskakujące z wody, wesołe delfinki!
Jaki z tego wniosek? "Nigdy nie jest za późno". Nawet na spróbowanie swoich sił w rysowaniu (jak i w innych działaniach).
Dla mnie była to fajna, wciągająca zabawa. Do tego dająca ciekawy, wymierny efekt.

Ponadto zastanawialiśmy się na spotkaniu, jakie działania możemy podjąć w ramach klubu, czy zespołów działających przy klubie, by zainteresować więcej osób. Padło kilka propozycji. Zobaczymy, co wyniknie w efekcie.

Następne spotkanie w piątek 23 maja o godz. 18.00 w budynku Telekomunikacji, ul. Piwna 8 (wejście główne).
Zapraszamy wszystkie zainteresowane osoby! Możecie przyprowadzić swoich znajomych!
Do zobaczenia!

9 maja 2008

Klub Ludzi Sukcesu zaprasza!

.

KLUB LUDZI SUKCESU w Zduńskiej Woli (KLS-9) wznawia swoją działalność po przerwie (http://bjaga.republika.pl/kls-9/index.html)

Pierwsze spotkanie dzisiaj, tj. 9 maja o godz. 18.00 w Budynku Telekomunikacji przy ul. Piwnej 8 (wejście główne).
Kolejne spotkania odbywać się będą co dwa tygodnie.

Zapraszamy wszystkie zainteresowane osoby! Każdy jest mile widziany!
Wiek, płeć, czy wykształcenie nie mają znaczenia. Ważne jest to, że chcesz zrobić coś dobrego dla siebie i dla innych.
.
.

Zadania spełniane przez Klub:

* rozwijanie umiejętności stawiania i osiągania celów;
* umożliwianie ćwiczenia asertywności;
* kształcenie zdolności niezbędnych w zarządzaniu, takich jak:
- efektywna komunikacja,
- racjonalne gospodarowanie czasem,
- umiejętność publicznego występowania,
- doskonalenie możliwości językowych,
- konstruktywna ocena innych,
- stwarzanie pozytywnego klimatu twórczego;
* stymulowanie do zwiększenia poziomu świadomości w życiu;
* uczenie odpowiedzialności za swoje życie i osiągnięcia;
* służenie radą i pomocą w realizacji celów;
*umożliwianie nawiązania kontaktów z osobami o podobnych poglądach i celach;
* uczenie tolerancji.

.
Więcej o koncepcji klubów można przeczytać na stronie
http://teta.ai/polska/kls/koncepcja.html
.
.

22 marca 2008

"Eugeniusz Oniegin" i... ja

Od kiedy jestem z Pawłem, co jakiś czas dostarczamy trochę strawy naszym duszom, uczestnicząc w spektaklach operowych, czy operetkowych. Byliśmy już na: Halce, Carmen, Księżniczce Czardasza, Baronie Cygańskim…
Ostatnio 24 lutego uczestniczyliśmy w pięknym dziele Piotra Czajkowskiego „Eugeniusz Oniegin”. Bilety na tą operę dostaliśmy w prezencie, z okazji naszego ślubu, od najbliższej rodziny. Piękny to prezent i gest.

Jak się okazało kompozytor opatrzył swoje dzieło informacją, iż są to „sceny liryczne”. I rzeczywiście każda z nich może istnieć niejako samodzielnie.

W „Onieginie” muzyka doskonale oddaje nastrój i charakter postaci. Czajkowski, jako wspaniały kompozytor stanów duszy, w znakomity sposób określa przeżycia i uczucia. Np. Leński – przedstawiał głosem miłość, a także zazdrość i desperację, Tatiana – wahania dziewczęcej duszy i dojrzałość Księżny Greminy. Oniegin – pewność siebie, obojętność, aż po rezygnację z dumy i żebraninę o odrobinę miłości…

„Oniegin” – jest operą – dramatem niespełnionych nadziei. Dramatem Leńskiego, dramatem Tatiany, wreszcie dramatem samego Oniegina.
Co więcej, jak przeczytałam w wypowiedzi Henryka Swolkienia, odzwierciedla życiowy dramat Czajkowskiego. Dramat niespełnionych tęsknot do pełni miłości, do miłości odwzajemnionej. Przeczytałam też, że twórca muzyki komponował ją jakby w transie, niezwykle łatwo i niezwykle szybko. tłumaczy to osobiste zaangażowanie Czajkowskiego w Puszkinowskiego „Oniegina”.

W tej operze zachwyciła mnie genialna muzyka, ukazanie charakterów postaci a także elementy folkloru rosyjskiego (stroje ludowe).

Moja szczególna sympatia do tego spektaklu wynika ze wspomnień. Kiedyś interesowałam się (za czasów szkolnych) muzyką poważną. Mimo, że sama nie byłam obdarzona szczególnym słuchem muzycznym (ani głosem), muzyka zawsze trafiała mi do serca. Uwielbiałam wszystko, co było związane z tym przedmiotem (nawet tworzenie gam, pasaży…itd). Grałam w tamtym okresie na akordeonie (nawet nieźle) i odrobinę na pianinie. Zdawałam też maturę z muzyki.

Drugi powód mojej sympatii do dzieła Czajkowskiego – to język rosyjski. Przedstawienie było grane w wersji oryginalnej z napisami w języku polskim. Rosyjski był moim ulubionym przedmiotem zarówno w szkole podstawowej, jak i średniej. Nauka tego języka przychodziła mi dość łatwo, z niecierpliwością czekałam na lekcje z tego przedmiotu i prace zadawane do domu. No i oczywiście zdawałam maturę z rosyjskiego. Co ciekawe, to jedno z pytań maturalnych dotyczyło omówienia wybranego poematu Aleksandra Puszkina. Wybrałam „Eugeniusza Oniegina” (być może innych nie znałam – teraz nie pamiętam). Słuchając libretta (oprac. przez Modesta Czajkowskiego) doszłam do wniosku, że wiele słów w j. rosyjskim jeszcze pamiętam (mimo, iż od 27 lat nie mam kontaktu z tym językiem).
Może jakiś kursik na powtórzenie?! Z pewnością bardzo szybko opanowałabym ten język.
.
.

15 marca 2008

Zmiana...

.
Witam Czytelników mojego bloga po dłuższej przerwie. W kolejnych postach oderwę się nieco od wątku, który ostatnio poruszałam.
Wiele się działo w minionym czasie w moim życiu. Najważniejszym i najpiękniejszym wydarzeniem było zalegalizowanie mojego związku z Pawłem. Ślub odbył się 9 lutego.
.

Teraz jestem szczęśliwą mężatką. Przyjęłam nazwisko męża – Świątkowska. To tłumaczy zmianę, która jakiś czas temu pojawiła się w moim blogu.

Więcej informacji o naszym ślubie można znaleźć w blogu Pawła (
http://pablobarden.blogspot.com/ ). Są tam fotki... i pewna doza humoru (jak to u Pawła).
.
.

29 lutego 2008

Efektywne wykorzystanie czasu

Dziwię się niektórym ludziom, którzy twierdzą, że nudzi im się w życiu.
Znam osoby z trudem wytrzymujące w domu, kiedy mają trochę czasu wolnego od pracy zawodowej. Nie wiedzą, co zrobić z jego nadmiarem. Przeważnie spędzają go na porządkowaniu, zmywaniu, praniu, prasowaniu… Jak się „obrobią”, zostaje im oglądanie telewizji… i nuda! Nie mogą doczekać się powrotu do pracy…

Znam też osoby, które mają jakieś zainteresowania albo ciągle się uczą, rozszerzając swoje horyzonty. Doskonalą się i rozwijają w różnych dziedzinach.. Dla tych osób nie istnieje pojęcie: „nadmiar wolnego czasu”. Często nie nadążają z tym, co chciałyby zrobić w ciągu dnia. Sama zaliczam się do takich osób.

Istnieje metoda (dość znana) na poprawienie efektywności wykorzystania czasu. Jest to codzienne robienie listy rzeczy do zrobienia w danym dniu.
W gotowej liście dobrze jest nadać priorytety poszczególnym zadaniom. Należy przystąpić do realizacji kolejnych zadań zaczynając od najważniejszych. Dopiero kiedy konkretna pozycja z listy będzie wykonana w całości – przechodzić do realizacji następnej.

Listę dobrze jest robić każdego ranka. Jeżeli bardzo wcześnie zaczyna się pracę, można ją robić wieczorem. Ja tak właśnie postępuję.
Dzięki zapisaniu rzeczy, które mam do zrobienia w następnym dniu, efektywniej wykorzystuję swój czas. Jestem w stanie zrobić o wiele więcej niż wtedy, kiedy takiej listy nie zrobię.
Pewnie, że niekiedy zdarza mi się nie wykonać wszystkiego z listy w danym dniu. ale najważniejsze sprawy są już za mną. Te nie wykonane przechodzą na następny dzień.

Ponieważ metoda jest naprawdę prosta i skuteczna, dlatego ją bardzo polecam!
Daje także wymierne efekty w pracy zawodowej!
.
.

27 lutego 2008

Prirytety cd

Sprawy pilne „wymagają” natychmiastowej reakcji, jak np. telefon od koleżanki (która chce tylko pogadać), zmycie brudnej podłogi…

Jeżeli w ciągu dnia skupiamy się tylko na rzeczach pilnych (jak przykłady wyżej wymienione lub podobne), zabiera to nam bardzo dużo czasu. Często tylko na takim postępowaniu mijają nam kolejne dni. Zapominamy o tym, co jest dla nas najważniejsze, bądź brakuje nam czasu na te właśnie działania.

Jeżeli najważniejsza dla mnie jest RODZINA, to z córką, która ma problem, porozmawiam. Okażę jej zrozumienie i dam swoje wsparcie… Odłożę na bok inne sprawy – dla mnie pilne ( np. zmywanie garnków, czy umycie podłogi).

Gdy na mojej liście priorytetowych wartości jest ZDROWIE – to właściwe odżywianie, codzienna gimnastyka, pobyt na świeżym powietrzu, odpoczynek (…) są dla mnie bardzo ważne. Nie będę ich ciągle odkładała w czasie (na „nie wiadomo kiedy”). Zdrowie, kiedy je zaniedbujemy, zaczyna szwankować. Organizm (wszystkie organy i układy) SZYBCIEJ SIĘ STARZEJE.

Warto więc wiedzieć: „Co dla mnie jest najważniejsze!” Co uważam, że powinienem zrobić w pierwszej kolejności!
Poznaj najpierw swoje cele! Dowiedz się, do czego dążysz! Co w Twojej egzystencji jest najistotniejsze!

Odpowiedzi na te pytania pozwolą ustalić priorytety tego, co mamy do zrobienia w życiu.
.
.

14 lutego 2008

Priorytety

Małe dzieci nie planują swojego życia. Codziennie poznają świat - ucząc się. Nieświadomie wkładają mnóstwo wysiłku, by przyswajać różnorodne informacje i opanowywać nowe umiejętności (np. chodzenie, mówienie, samodzielne jedzenie…).

Każdy z nas przeszedł ten etap. Potem, kiedy stopniowo dorastaliśmy, coraz bardziej świadomie zastanawialiśmy się nad swoim życiem… nad kierunkiem, w którym podążamy…
W dorosłym życiu jest bardzo ważne, by wiedzieć, czego się chce i w pełni świadomie kierować swoim życiem.

Jeżeli mamy dużo do zrobienia w swoim życiu, a nasze możliwości są ograniczone, pojawia się potrzeba ustalania priorytetów.

Priorytet – „pierwszeństwo, przywilej”
(W. Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych).

Koncepcja priorytetów polega na ocenie ważności zadań do wykonania. Chodzi tutaj zarówno o zadania bieżące (na dzisiaj, jutro… tydzień), jak i bardziej odległe (na miesiąc, rok, 5, 10 lat… całe życie).

Należy ustalić, co jest dla mnie najważniejsze a co mniej ważne… i w pierwszej kolejności zajmować się sprawami najważniejszymi.
.

4 lutego 2008

Praca... jako jedna z moich wartości

Kiedy tworzyłam swój plan na rok 2008 za największe 3 wartości w swoim życiu uznałam: rodzinę, zdrowie, rozwój własnej osobowości.

Potem, kiedy zastanawiałam się nad tym, odczuwałam pewien dyskomfort. Podświadomie czułam, że… brakowało tam miejsca na pracę. Przecież praca zawodowa jest dla mnie bardzo ważna. Jest źródłem zadowolenia, satysfakcji, rozwoju… i oczywiście finansów. Niektóre z celów, jakie sobie stawiam, związane są z pracą.

Po głębszej analizie swojego obecnego życia i tego, co chcę osiągnąć w przyszłości stwierdzam, że na ten moment największymi wartościami są dla mnie:
- rodzina,
- praca zawodowa,
- rozwój osobisty (częściowo łączy się z pracą),
- zdrowie.
.
.

3 lutego 2008

Ideały... a praca

By znaleźć najlepszą dla siebie pracę, trzeba znać swoje ideały; wiedzieć, jakie się ma priorytety; odkryć swoją misję życiową…

Ideał, to „pojęcie oznaczające szczyt doskonałości, cel dążeń” (za Wikipedią). Ogólnie rzecz biorąc, jest to coś, co stanowi dla nas największą wartość oraz to, co najbardziej cenimy.

Dobrze jest mieć ideały i kierować się nimi w życiu. Co ciekawe, jeśli są one jasne i klarowne - łatwiej jest żyć! Jeżeli je poznamy i zdefiniujemy, warto włożyć wysiłek w to, by stawały się one rzeczywistością. Swoje myślenie, planowanie i działania należy ukierunkowywać na osiąganie najwyższych dla nas wartości.

Warto zadbać o idealnego, najlepszego dla siebie partnera. Zadbać, by mieć idealną rodzinę a także znaleźć idealną dla siebie pracę. Taką pracę, która będzie dawała poczucie, że nie marnuje się swojego czasu i talentu… W której będzie się widziało sens tego, co się robi.

Jeżeli ktoś nie jest zadowolony ze swojej pracy, to znaczy, że to nie jest to, co powinien wykonywać. To tak, jakby wykonywał czyjąś pracę! Nie swoją!
Jeżeli tak jest, trzeba to zmienić!
Trzeba zaplanować, co chce się zrobić w tym kierunku, określić kolejne kroki oraz czas, kiedy cel ma być osiągnięty. I oczywiście zacząć działać!
.
.

27 stycznia 2008

Dylematy z pracą

Praca zawodowa powinna dawać ludziom zadowolenie i poczucie spełnienia. Dobrze więc, gdy jest związana z tym, co lubimy robić i zarazem – gdy potrafimy ją wykonywać doskonale. Najlepiej, jeżeli wiąże się z naszą misją życiową.

Nie jest dobrze, jeżeli traktujemy swoją pracę jedynie jako źródło zarabiania pieniędzy niezbędnych do życia (tzw. „zło konieczne”). Co więcej - może się okresowo zdarzyć, że praca będzie przypadkowa, inna od oczekiwanej. Nie powinno to trwać przez dłuższy czas a już na pewno nie przez całe życie!
Dlaczego?
Rodzić to może poczucie niezadowolenia i nie spełniania się, przewlekłego stanu napięcia nerwowego a niekiedy nawet głębokich nerwic czy stanów depresyjnych.

Jak więc być szczęśliwym, zadowolonym, realizować się i jednocześnie zarabiać w pracy, która jest naszą misją życiową?
.
.

18 stycznia 2008

Mam prawo do istnienia !


Dziś chcę podzielić się jednym ze swoich doświadczeń

Prawie 3 lata temu na Kursie Liderów podczas jednego z ćwiczeń miałam powiedzieć głośno i to parę razy, że „mam prawo do istnienia”… Ćwiczenie to trzeba było wykonywać w parach, patrząc prosto w oczy swojemu partnerowi. Było to dla mnie jedno z najtrudniejszych ćwiczeń. Kiedy osoba, z którą wykonywałam to ćwiczenie mówiła te słowa, we mnie zaczęły grać emocje. Łzy napłynęły do oczu… a jak pomyślałam, że za chwilę będzie moja kolej… coś ściskało w gardle. Nadszedł ten moment… pamiętam… walczyłam ze sobą, by to powiedzieć… czułam się źle, nieswojo, nienaturalnie, dziwnie… „klucha w gardle”… niemożność wydobycia głosu… Popłynęły łzy. Nie pamiętam, czy w końcu wydobyłam to z siebie.

To co się zadziało było wyrazem braku wiary… głęboko zakorzenionego lęku przed asertywnością.

Kiedy w ostatnie wakacje byłam po raz kolejny na Kursie Liderów… wielka zmiana… Było podobne ćwiczenie. I co się stało? Głośne powiedzenie a nawet wykrzyczenie, że: „mam prawo do istnienia!” - nie stanowiło już dla mnie żadnego problemu. Nie pojawiły się żadne emocje. Zupełny spokój. Było to takie oczywiste i normalne. Wcześniej nawet ćwiczenia z krzykiem sprawiały mi kłopot… nie brałam w nich aktywnego udziału. Teraz nawet, nawet… pokrzyczałam sobie z innymi… a co mi tam! Fajnie było (świrownia jakaś, czy co?)!

Dziś wiem, że moje życie należy do mnie! Mogę robić, co chcę! Nie muszę spełniać czyichś oczekiwań! Nie muszę budować swojego życia tak, by się komukolwiek przypodobać, czy kogokolwiek nie zdenerwować! Mam prawo do szacunku! Wiem, że moje sprawy są ważne! Mogę robić i mówić to, co uważam za słuszne!

Nadal pracuję nad swoją asertywnością, uczę się szanować własne pragnienia, potrzeby, wartości… i poszukuję właściwych form ich wyrażania w życiu codziennym.

.
.

14 stycznia 2008

Brak wyrażania siebie


„Student idzie na wykład wygłaszany przez pisarkę, której dzieła podziwia. Po zakończeniu przyłącza się do grupy, otaczającej autorkę. Chce powiedzieć, jak wiele dla niego znaczą jej książki, jak wiele z nich wyniósł, jak bardzo pomogły mu w życiu. Ale milczy, mówiąc sobie: „jakie znaczenie może mieć dla słynnej pisarki moje zdanie?” Ona patrzy na niego wyczekująco, ale on nadal milczy zakłopotany. Czuje, że gdyby się odezwał, kto wie, co by się stało? Może wzbudziłby jej zainteresowanie? Ale lęk zwycięża, mówi do siebie: „nie chcę być natrętny”.

To przykład zaczerpnięty z książki Nathaniel Brandena „6 filarów poczucia własnej wartości”. Student przedstawiony w powyższej sytuacji przejawia brak asertywności.

Oto inne przykłady zewnętrznych przejawów jej braku:
- stanie i poruszanie się w taki sposób, jakby nie miało się prawa do zajmowanej
przez siebie przestrzeni,
- mówienie w sposób, jakby się chciało, by nikt nie słyszał (bardzo cicho,
wręcz mamrocząc albo całkiem przeciwnie – bardzo chaotycznie).

Takie zachowania świadczą o odczuwaniu braku prawa do istnienia. Doskonale jest tutaj widoczna niska samoocena.

Bywają też mało zauważalne objawy braku asertywności. Niezliczone ilości momentów milczenia, małych porażek, kapitulacji, czy też źle interpretowanych uczuć… Nawet jeżeli ich nie zapamiętujemy, odkładają się w naszej podświadomości i działają na naszą niekorzyść. Powodują stopniową utratę godności osobistej i szacunku do siebie.

To pogłębia brak wyrażania samego siebie i niechęć do walki o swoje wartości szczególnie wtedy, kiedy jest to niezbędne. Nie potwierdzając swojego istnienia – ranimy własną psychikę.
Najgorsze jest to, że robimy to „osobiście”.
.
.

12 stycznia 2008

Miej odwagę...


Zdrowe społeczeństwo to zbiór szanujących się wzajemnie jednostek, dbających o własny rozwój i zachowanie odrębności.

Człowiek samorealizujący się czyni to w dwojaki sposób: poprzez indywidualizację i kształtowanie relacji z innymi. Z jednej strony dba o swoją autonomię, z drugiej – rozwija się poprzez wielopłaszczyznowe związki międzyludzkie.

Można się spotkać również z takim podejściem:
- „Jeżeli wyrażę własne zdanie, mogę spotkać się z dezaprobatą”,
- „Jeżeli ktoś zobaczy moje zadowolenie, będzie zazdrosny”,
- „Jeżeli będę kochał i bronił samego siebie – wzbudzę niechęć otoczenia” itp.

Powyższe zachowania świadczą o braku dojrzałości. Myśląc i mówiąc w ten sposób o sobie ludzie skazują się na niepowodzenie.

Tymczasem, kiedy znajdziemy w sobie siłę, by praktykować asertywność we własnym życiu, będzie to podnosić naszą samoocenę (poczucie własnej wartości). Będzie to niezależne od punktu, z jakiego zaczynamy tę pracę i jak trudna na początku wydaje nam się droga życia.

MIEJ ODWAGĘ BYĆ TYM, KIM JESTEŚ I STAWAĆ SIĘ TYM, KIM CHCESZ SIĘ STAĆ!

.
.

9 stycznia 2008

Asertywność - czym jest a czym nie (4)


Asertywność wiąże się z podejmowaniem wyzwań, jakie niesie życie, z gotowością do konfrontacji a nie „chowaniem głowy w piasek”.

Wielu z nas z pewnością doświadczyło, że kiedy pogłębiamy swoje umiejętności, rozszerzamy ich zakres i dążymy do mistrzostwa w tym, co robimy – wzrasta poczucie naszej własnej skuteczności a także szacunek do siebie. Angażując się w coś, co jest dla nas ważne i jednocześnie interesujące, co pochłania bez reszty - odczuwamy radość i wewnętrzną siłę.

Jeżeli podejmujemy kroki, by nauczyć się czegoś nowego, by rozszerzyć swoje horyzonty czy dotrzeć do nowej wiedzy – wówczas przejawiamy asertywność. Dzięki niej potrafimy wytrwać… nawet na przekór ogromnym trudnościom.

Asertywność możemy ćwiczyć, będąc SOBĄ w kontaktach z innymi, ucząc się uprzejmości bez poświęcania się a także współpracując z innymi bez rezygnacji z własnych przekonań.
.
.

8 stycznia 2008

Asertywność - czym jest a czym nie (3)

Asertywność jest bardzo ceniona w przedsiębiorstwach. Aby dobrze funkcjonowały i miały zagwarantowany rozwój, wymaga się od pracowników aktywności.
Poszukiwani są tacy kandydaci na pracowników (zwłaszcza na stanowiska kierownicze), którzy nie tylko potrafią działać twórczo, ale także zadbać o realizację pomysłów i pozyskanie ludzi do współpracy. Zrobią wszystko, by to, co zaplanują, stało się rzeczywistością. Brak takich działań często powoduje, że jeśli nawet pojawią się dobre pomysły, nie mają one szans powodzenia.

Zdarza się, że w konkretnej firmie znajduje się jakaś osoba, która nie uczestniczy w pełni w pracy. Nie angażuje się, ponieważ sądzi, że nie ma żadnego wpływu na to, co się dzieje. Czy jej wkład pracy nie ma żadnego znaczenia?! Zwątpienie… A bywa, że jest bardzo utalentowanym człowiekiem. Lęki (nieuzasadnione) powstrzymują od pokazania tego, co ma do zaoferowania. Woli być biernym widzem, aniżeli aktywnym uczestnikiem tego, co się dzieje.

Kierownictwu nie odpowiada brak efektywnych form działania pracownika, a tym bardziej… zupełna bierność. Pracownik „kukiełka”! Im więcej „kukiełek” w danej firmie – tym gorzej.
Jakie są wtedy szanse na rozwój? Jaką szansę na dłuższą pracę mają pracownicy? Do czasu jak firma zbankrutuje!
.
A kim Ty, drogi Czytelniku, chcesz być: „kukiełką” czy człowiekiem asertywnym?
.
.

5 stycznia 2008

Asertywność - czym jest a czym nie (2)

„Asertywność oznacza gotowość stawania w swojej obronie, otwartego bycia tym, kim jestem, traktowania siebie z szacunkiem we wszystkich relacjach z ludźmi.”

Nathaniel Branden
.
.
Osoba asertywna żyje autentycznie, mówi i działa zgodnie ze swoimi najgłębszymi przekonaniami i uczuciami… Broni swojego prawa do istnienia…

Wynika to z prostego faktu, że: „moje życie nie należy do innych; nie po to istnieję, by dorastać do oczekiwań innych”. Co to oznacza? Otóż to, że sama jestem odpowiedzialna za swoje życie. Nikt nie może mną sterować lub mówić mi, co mam robić, ewentualnie - jak postąpić w danej sytuacji. Nie mogę też liczyć, że ktoś stale będzie mnie chronił. Oznacza więc, że sama jestem odpowiedzialna za kształtowanie swojego życia i tworzenie swojego poczucia bezpieczeństwa.

Istotne jest to, by być przekonanym, że nasze ideały i pragnienia są ważne. Niestety w dzieciństwie wielu z nas nauczyło się, że „to co myślimy, czujemy, czego pragniemy jest nieważne; ważne jest to, czego chcą inni (rodzice, opiekunowie, nauczyciele…)”. W rezultacie, później jako dorośli, łatwo rezygnujemy ze swoich marzeń. Rezygnujemy nawet z uświadamiania sobie własnych najgłębszych potrzeb i pragnień. Łatwo poddajemy się i poświęcamy samych siebie „na ołtarzu”.

Reasumując - logiczne i konsekwentne praktykowanie asertywności to m.in. obrona swojego prawa do istnienia, bycie sobą w każdej sytuacji (za wyjątkiem sytuacji ekstremalnych, jak np. konfrontacja z bandytą), respektowanie i „walka” o to, czego chcemy.
.
.

4 stycznia 2008

Asertywność - czym jest a czym nie (1)

Pierwszym i podstawowym aktem asertywności jest uznanie świadomości. Oznacza to decyzję, by patrzeć, myśleć, uświadamiać sobie, oświetlać swój świat zewnętrzny i wewnętrzny strumieniem świadomości”
.
Nathaniel Branden
.
Korzeniem asertywności uznaje się samodzielne myślenie i zgodne z nim postępowanie.

Nie można mylić jej z bezmyślnym „buntownictwem”, jakie spotykamy np. u nastolatków. Wielu z nas, dorosłych, spotkało się z nieustannym negowaniem niemal wszystkiego u swoich dorastających pociech (lub słyszało, jak to jest u znajomych…). Protest przez nich wyrażany jest często formą samoobrony . Nawet… jeśli nie ma to sensu w danym momencie. Młodzi chcą bronić w ten sposób własnych granic. W sumie nie ma w tym nic złego, ale… Sama metoda – ciągłe „NIE” na wszystko – świadczy o niedojrzałości i niemożności przekroczenia pewnego progu. Czasem takie zachowania spotyka się nawet u dorosłych. Wskazuje to, że nie wyszli oni poza poziom świadomości typowy dla nastolatków.

Zdrowa asertywność wymaga oczywiście umiejętności powiedzenia „nie” w sytuacjach, kiedy jesteśmy czemuś przeciwni lub chcemy przeciwstawić się złu. Z drugiej strony wymaga postępowania zgodnego z tym, co uznajemy za wartościowe.

Nie wystarczy też mieć ukształtowany system wartości. Trzeba żyć według niego. Umieć wcielać w życie zarówno swoje wartości, jak i ideały. Nie tylko marzyć i mówić o nich…

Podsumowując - ważne jest, by cały czas „być obecnym w swoim życiu”, czyli przeżyć swoje życie w pełni świadomie.
.

2 stycznia 2008

Asertywność i JA (w przeszłości)

„Asertywność to umiejętność komunikowania swoich potrzeb, pragnień, wartości i przekonań.
(…) to również umiejętność przekazywania własnej opinii i własnego zdania na jakiś temat wtedy, kiedy jest to istotne. To także wiara w słuszność tego, co się robi – podstawa rozwoju i postępu.”
Tadeusz Niwiński
.
.
Często asertywność jest kojarzona tylko i wyłącznie z umiejętnością mówienia „nie”. Sama kiedyś sądziłam, że jest to podstawą bycia asertywnym.
Miałam też olbrzymi problem z mówieniem NIE:
· Koleżanka o coś prosiła – „No dobra, załatwię ci to”;
· Dyrektor prosił – jak tu odmówić?;
· Brat poprosił – OK, nie ma sprawy. Przecież to dla brata;
· Mama też prosiła a nawet jeśli nie prosiła, „dobrze wiedziałam” co jej potrzeba i starałam się to zaspokoić;
· A własne dziecko i jego potrzeby – wiadomo, przecież ono jest najważniejsze!
A moje sprawy? Moje potrzeby? Pragnienia? Zainteresowania? Czy dysponowałam dostateczną ilością czasu?... Nietrudno domyślić się odpowiedzi.

To, co „moje”, było zawsze na końcu. Traktowane jako najmniej istotne. Ważniejsze było dla mnie wykonanie tego, o co ktoś prosił. Podejmowałam to nawet, jeżeli miałam wyrzuty, że zaniedbuję dom, naukę (studia), moje sprawy osobiste. Na zainteresowania, np. czytanie książek, w ogóle nie starczyło już czasu.

Myślałam, że ja tak „muszę” postępować, bo co sobie o mnie pomyślą inni. Skoro mnie proszą, to liczą na to, że im pomogę. A już najbardziej do pracy dla innych mobilizowało mnie to, że jeżeli nie zrobię tego dla nich, to pomyślą, że jestem zła, niedobra, nieuczynna… Pomyślą, że nie mogą na mnie liczyć…

Każda krytyka mojej osoby powodowała u mnie olbrzymie poczucie krzywdy. Robiąc wiele rzeczy (często nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że tak naprawdę nie mam ochoty ich wykonywać) zabezpieczałam się „na zapas” przed krytyką.

A gdzie miejsce na własne pragnienia, potrzeby, cele i właściwe formy poszukiwania ich w życiu codziennym?
.
(temat asertywności będzie kontynuowany w nastepnych postach)
.
.

1 stycznia 2008

Nowy Rok - życzenia

.
Pożegnaliśmy Stary Rok. Przyszedł Nowy. W atmosferze lekkiej zadumy wspominam… Dni pełne radości, miłości, ciepła i ciekawych przeżyć. Wiele nowych sukcesów - tych całkiem malutkich i tych większych. Wiele zmian i nowości.
.
.
W Nowym Roku życzę wszystkim ogromnych pokładów radości, miłości do siebie i innych ludzi; odwagi, by marzyć i spełniać swoje marzenia; umiejętności podejmowania mądrych decyzji i dokonywania mądrych wyborów; wielu okazji do dumy i radości z małych i dużych osiągnięć.
.
Reasumując: Wszelkiej Pomyślności i Spełnienia w Każdej Dziedzinie Życia.
.
.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO 2008 ROKU ! ! !
.