14 stycznia 2008

Brak wyrażania siebie


„Student idzie na wykład wygłaszany przez pisarkę, której dzieła podziwia. Po zakończeniu przyłącza się do grupy, otaczającej autorkę. Chce powiedzieć, jak wiele dla niego znaczą jej książki, jak wiele z nich wyniósł, jak bardzo pomogły mu w życiu. Ale milczy, mówiąc sobie: „jakie znaczenie może mieć dla słynnej pisarki moje zdanie?” Ona patrzy na niego wyczekująco, ale on nadal milczy zakłopotany. Czuje, że gdyby się odezwał, kto wie, co by się stało? Może wzbudziłby jej zainteresowanie? Ale lęk zwycięża, mówi do siebie: „nie chcę być natrętny”.

To przykład zaczerpnięty z książki Nathaniel Brandena „6 filarów poczucia własnej wartości”. Student przedstawiony w powyższej sytuacji przejawia brak asertywności.

Oto inne przykłady zewnętrznych przejawów jej braku:
- stanie i poruszanie się w taki sposób, jakby nie miało się prawa do zajmowanej
przez siebie przestrzeni,
- mówienie w sposób, jakby się chciało, by nikt nie słyszał (bardzo cicho,
wręcz mamrocząc albo całkiem przeciwnie – bardzo chaotycznie).

Takie zachowania świadczą o odczuwaniu braku prawa do istnienia. Doskonale jest tutaj widoczna niska samoocena.

Bywają też mało zauważalne objawy braku asertywności. Niezliczone ilości momentów milczenia, małych porażek, kapitulacji, czy też źle interpretowanych uczuć… Nawet jeżeli ich nie zapamiętujemy, odkładają się w naszej podświadomości i działają na naszą niekorzyść. Powodują stopniową utratę godności osobistej i szacunku do siebie.

To pogłębia brak wyrażania samego siebie i niechęć do walki o swoje wartości szczególnie wtedy, kiedy jest to niezbędne. Nie potwierdzając swojego istnienia – ranimy własną psychikę.
Najgorsze jest to, że robimy to „osobiście”.
.
.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

dziś oglądałam fragment programu Drzyzgi - o "trudnych" dzieciach.

konkluzja - czasem by pomóc dziecku najpierw potrzebna była terapia dla matki, która nie lubiąc siebie nie potrafiła postawić dziecku żadnych granic ani wymagań, wychowywała je na małego terrorystę (klasyczne warunkowanie ofiary).

Irena Świątkowska pisze...

Tak to jest. Dlatego zawsze trzeba zacząć od siebie.

Jeżeli chcemy wymagać czegoś od dzieci, sami powinniśmy tak postępować. Jeżeli chcemy, by dziecko nie używało niestosownych słów, sami ich nie stosujmy. Jeżeli chcemy, by odnosiło się do nas z szacunkiem, najpierw my obdarzajmy je tym samym... itd.

Ważne jest, by w domu były ustalone pewne zasady (prawa i obowiązki) i by były one przestrzegane przez wszystkich domowników. Dzieci muszą mieć wytyczone granice. Powinny wiedzieć, co im wolno, a czego nie wolno. I powinno to być konsekwentnie przestrzegane. Wytrwałość i konsekwencja rodzica są tutaj bardzo ważne. Nie wolno sobie odpuścić, bo dzieci wtedy tracą grunt... niekiedy sprytnie wykorzystują sytuacje, kiedy rodzice miękną...