Dziś chcę podzielić się jednym ze swoich doświadczeń
Prawie 3 lata temu na Kursie Liderów podczas jednego z ćwiczeń miałam powiedzieć głośno i to parę razy, że „mam prawo do istnienia”… Ćwiczenie to trzeba było wykonywać w parach, patrząc prosto w oczy swojemu partnerowi. Było to dla mnie jedno z najtrudniejszych ćwiczeń. Kiedy osoba, z którą wykonywałam to ćwiczenie mówiła te słowa, we mnie zaczęły grać emocje. Łzy napłynęły do oczu… a jak pomyślałam, że za chwilę będzie moja kolej… coś ściskało w gardle. Nadszedł ten moment… pamiętam… walczyłam ze sobą, by to powiedzieć… czułam się źle, nieswojo, nienaturalnie, dziwnie… „klucha w gardle”… niemożność wydobycia głosu… Popłynęły łzy. Nie pamiętam, czy w końcu wydobyłam to z siebie.
To co się zadziało było wyrazem braku wiary… głęboko zakorzenionego lęku przed asertywnością.
Kiedy w ostatnie wakacje byłam po raz kolejny na Kursie Liderów… wielka zmiana… Było podobne ćwiczenie. I co się stało? Głośne powiedzenie a nawet wykrzyczenie, że: „mam prawo do istnienia!” - nie stanowiło już dla mnie żadnego problemu. Nie pojawiły się żadne emocje. Zupełny spokój. Było to takie oczywiste i normalne. Wcześniej nawet ćwiczenia z krzykiem sprawiały mi kłopot… nie brałam w nich aktywnego udziału. Teraz nawet, nawet… pokrzyczałam sobie z innymi… a co mi tam! Fajnie było (świrownia jakaś, czy co?)!
Dziś wiem, że moje życie należy do mnie! Mogę robić, co chcę! Nie muszę spełniać czyichś oczekiwań! Nie muszę budować swojego życia tak, by się komukolwiek przypodobać, czy kogokolwiek nie zdenerwować! Mam prawo do szacunku! Wiem, że moje sprawy są ważne! Mogę robić i mówić to, co uważam za słuszne!
Nadal pracuję nad swoją asertywnością, uczę się szanować własne pragnienia, potrzeby, wartości… i poszukuję właściwych form ich wyrażania w życiu codziennym.
.
.
2 komentarze:
Pamiętam te kursy.
Pamiętam też jaką osobą byłaś kiedy Cię po raz pierszy spotkałam - każda wzmianka na swój temat od razu powodowała u Ciebie napływ łez, jakbyś rzeczywiście nie wierzyła że masz prawo do życia (o prawie do szczęścia nawet nie wspominając).
I pamiętam ostatni kurs - kobietę otoczoną troską i miłością bliskich, matkę dumną ze wspaniałej córki której pokazuje co jest ważne w życiu.
Jestem żywym przykładem tego, że można skutecznie pracować nad sobą uzyskując pozytywne zmiany i to niezależnie od wieku. Nawet będąc osobą dorosłą :-)))
Prześlij komentarz