30 listopada 2007

Korzyści tańców integracyjnych

„Taniec to synchronizacja ruchów i transmisja emocji”
Daniel Goleman

U ludzi, którzy zetknęli się z tańcami integracyjnymi obserwuje się ogromną chęć uczestniczenia w nich, powtarzania, uczenia się i zapamiętywania prostych układów choreograficznych.

Wynika to prawdopodobnie z potrzeby oderwania się od codziennych zajęć i działań, które często są statyczne, aktywnego odpoczynku i relaksu. Z drugiej strony z potrzeby więzi i bycia we wspólnocie.
W dzisiejszych czasach szczególnie potrzebujemy kontaktu z drugim człowiekiem. Taniec spełnia te potrzeby. Jest on także wielozmysłową stymulacją. Muzyka buduje szczególny nastrój. Osoba zaangażowana w taniec poddaje się rytmowi i melodii. Czerpie miłe doznania zmysłowe. Słysząc muzykę i poruszając się uruchamia także gotowość do komunikacji „językiem ciała”.

Korzyści płynące z uczestnictwa w tańcu integracyjnym wg Prezesa Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów i Animatorów KLANZA Zdzisława Hofmana:

- taniec pozwala kształcić świadomość własnego ciała,

- wzmaga koordynację wzrokowo-ruchową,

- usprawnia całe ciało, wpływa harmonijnie na jego rozwój,

- ma znaczący wpływ na lateralizację,

- wzmaga poczucie rytmu i uwrażliwia na muzykę, wpływa na ogólne umuzykalnienie,

- poprzez taniec uświadamiamy sobie istnienie przestrzeni, w której jesteśmy obecni; poruszając się kształcimy swoją orientację ruchową,

- taniec uczy dzielenia przestrzeni z innymi ludźmi, nawiązywania z nimi bliskiego kontaktu. Tańce, w których występują częste, spontaniczne zmiany partnerów, pozwalają „odkrywać” ciągle nowe osoby w bliskim kontakcie,

- dzielenie przestrzeni i „tajemnica spotkania” stają się źródłem współprzeżywania – „współbrzmienia” – empatii,

- budzenie zaufania i współpracy daje możliwość odczucia, czym jest wspólnota. To zaś może stać się źródłem przeżywania zadowolenia. Taniec przyczynia się do jej budowania.

29 listopada 2007

Warsztat "TAŃCE INTEGRACYJNE...- raz jeszcze!

Uczestnictwo w warsztacie „TAŃCE INTEGRACYJNE W PRACY Z GRUPĄ część I", prowadzonym przez Leszka Gęcy, dało mi dużo radości, inspiracji do pracy z dziećmi i satysfakcji.

Ucieszyło mnie to, że mogłam, zaraz po warsztacie, nabyć książeczkę z dokładnym opisem prezentowanych tańców i zabaw oraz płytę CD z nagraniami. Teraz będzie mi zdecydowanie łatwiej przypomnieć sobie, czego nauczyłam się i wprowadzać to do pracy z dziećmi.

Powyższe opracowanie „Tańce integracyjne w pracy z grupą” (cz. I) , choć bardzo dobre i rzetelne, nie dałoby tyle, co bezpośrednie uczestnictwo w warsztacie. Własna aktywność i doświadczanie pozwoliły uzyskać bardzo dobre efekty. Umożliwiły poznanie specyfiki poszczególnych tańców, ich rytmy, tempo, kroki i figury. Dały możliwość łączenia ruchu z muzyką i przeżywania tych działań. Poznałyśmy pracę „od kuchni”, czyli metodykę wprowadzania kolejnych tańców czy zabaw.

Ciekawym działaniem włączonym do warsztatu było zespołowe wykonywanie strojów do wybranych tańców. Wspólnie z grupą, w której miałam przyjemność się znaleźć, stworzyłyśmy strój damy do tańca dworskiego. Głównym materiałem przez nas wykorzystanym była bibuła karbowana, kolorowe serwetki papierowe, balony, gazety, szary papier… Bardzo utkwił mi w pamięci obraz stroju żydowskiego wykonany przez jedną z grup. Oprócz bibuły osoby z tej grupy wspaniale wykorzystały czarne worki foliowe. Efekt był zadziwiający. Wszystkie stroje miały formę półprzestrzenną i otwór na głowę. Chętne osoby mogły się nawet sfotografować „w tym stroju”.

Na uwagę zasługuje postawa prowadzącego, który cały czas tryskał energią i zarażał nią uczestników warsztatów. Potrafił zainteresować nauczycielki tym, co się dzieje, wywołać u nich maksymalne zaangażowanie.
Bardzo cenne okazały się wskazówki, jak można uprościć niektóre tańce, jeśli okażą się za trudne do poziomu konkretnej grupy dzieci. Z pewnością wykorzystają je koleżanki pracujące z młodszymi dziećmi.

Już mam ochotę na drugą część tego warsztatu. Trzeba będzie poczekać z tym do przyszłego roku szkolnego (a może uda się wiosną?!). Teraz mogę popracować z tym, co poznałam, przetrawić to i przerobić z dziećmi to, co wybiorę.

23 listopada 2007

Warsztat "TAŃCE INTEGRACYJNE..."


W ubiegły weekend uczestniczyłam w kolejnym warsztacie PSPiA KLANZA, który odbył się mojej placówce. Tematem warsztatu były "TAŃCE INTEGRACYJNE W PRACY Z GRUPĄ część I". Prowadził go sam jego twórca - Leszek Gęca.

Program warsztatu obejmował naukę 15 tańców do tradycyjnych melodii różnych narodów. Znalazły się tutaj tańce do melodii angielskiej, rosyjskiej, włoskiej, hawajskiej, japońskiej, żydowskiej i meksykańskiej.

Nie zabrakło w warsztacie tego, co jest nam najbliższe - tańców do melodii polskich. Były to: "polka" warszawska, wielkopolski walcerek i ceglarz.

Tańce zarówno swoją treścią, jak i charakterem wprowadzały nas w różne nastroje: dworskiego balu, kowbojskiej zabawy tanecznej, czy też przenosiły nas do kraju kwitnącej wiśni. Ciekawa aranżacja utworów tworzyła odpowiedni klimat, pozwalała na "krótki pobyt" np. na Hawajach.

Warsztat zawierał też trzy proste formy muzyczno-ruchowe: zabawę i piosenkę na powitanie, zabawę i piosenkę na zapoznanie, zabawę i piosenkę na zakończenie zajęć.

Rozwiązania choreograficzne w większości oparte były na formie koła. Przekonałam się, że nauka tych tańców jest możliwa w grupach wielopokoleniowych, gdyż są w miarę proste a jednocześnie ciekawe. Zróżnicowane melodie, różne rytmy, tempa i dynamika pozwalały nam uczestnikom na ekspresję i relaks.

Udział w warsztacie był dla mnie ciekawą porcją nowości, które mogę zastosować w swojej pracy z dziećmi.Zaproponowane tańce integracyjne można też wykorzystać w pracy z innymi grupami ludzi, czy podczas różnych spotkań w większym gronie osób, które lubią się bawić.

20 listopada 2007

Kształtowanie odpowiedzialności


"Potrafię to zrobić!" - do takiego odkrycia dochodzi każde zdrowe dziecko. Takich odkryć w życiu małych pociech jest wiele. Dają one małemu człowiekowi naturalną przyjemność. Dobrze jest, kiedy dorośli nie traktują tych, nawet drobnych, dziecięcych osiągnięć, jako czegoś obowiązującego. A najlepiej jeśli widzą w tym sygnały rozwoju i dojrzewania.

W sprzyjającej atmosferze można usłyszeć, jak dzieci z radością wykrzykują: "Umiem zapiąć guziki!", "Potrafię narysować domek!", "Wiem, co znaczy ten znak!", „Ja też poodkurzam, mamo!", "Potrafię sprzątnąć ze stołu!", "Umiem na pamięć cały alfabet!"… Przykłady te pokazują, że już na starcie życia wszystkie doświadczenia łączą się z przyjemnością, satysfakcją i dumą. Nic nie odbywa się jednak samoistnie czy automatycznie. Wymaga to pewnego wysiłku ze strony dorosłych.

Należy dbać, by w czasie dorastania dziecka, nie podejmować za niego wszystkich decyzji. Jeżeli nie będzie się stawiało przed dzieckiem żadnych oczekiwań i wymagań, wówczas istnieje niebezpieczeństwo, że pozostanie ono zależne. Nie ukształtuje się w pełni jako odrębna jednostka. Nie posiądzie umiejętności stosownych do swego wieku i poczucia odpowiedzialności za siebie.

Z drugiej strony, jeżeli zbyt wcześnie zaczyna się wymagać od dziecka i do tego zbyt dużo (przekroczenie możliwości), wówczas istnieje niebezpieczeństwo, że stanie się ono bierne. Może czuć się zdominowane i nieudolne. Tym samym nie może się dokonać w pełni proces indywidualizacji i wykształcenia poczucia odpowiedzialności za siebie.

Istotne jest, by rodzice zrozumieli, że naturalnym procesem rozwoju jest samokształtowanie w kierunku autonomii. Rozumiejąc ten fakt powinni wspierać taki proces u swojego dziecka.

Warto także poszukiwać możliwości powiększania kompetencji dziecka i poczucia odpowiedzialności za siebie:

- Dążmy do współpracy, a nie oczekujmy „ślepego” posłuszeństwa.

- Uczmy swoje dzieci dostrzegać przyczynowe powiązania pomiędzy działaniami a ich skutkami.

- Twórzmy atmosferę bezpieczeństwa, szacunku, akceptacji i zaufania.

- Twórzmy okazję, w której dzieci będą miały odpowiednie do ich wieku wybory i obowiązki.

- Wyznaczajmy zadania, które pozwolą dzieciom uczestniczyć w prowadzeniu domu (jak np. sprzątanie ze stołu, wynoszenie śmieci...).

- Uczmy wytrwałości dając dobry przykład.

- Chwalmy osiągnięcia.

- Doceniajmy oznaki odpowiedzialności.

- I WRESZCIE ! Okazujmy wiarę w możliwości i w wartość dziecka.

18 listopada 2007

Odpowiedzialność za siebie

Odpowiedzialność za siebie zaczyna się
od uświadomienia sobie faktu, że ja i tylko ja
odpowiadam za własne życie…”
Nathaniel Branden

W życiu możemy postępować różnie. Możemy kierować
się rozumem, postępować bezmyślnie, albo też raz tak,
raz tak. W każdym przypadku sami odpowiadamy za
swoje wybory.

Tak jak jesteśmy odpowiedzialni za swoje wybory,
tak również za działania, które podejmujemy w ich
następstwie oraz za efekty i konsekwencje tych działań.
Sami odpowiadamy również za swoje zachowania oraz
za to, jak postępujemy z innymi ludźmi (dziećmi,
współmałżonkiem, współpracownikami, znajomymi).
Odpowiedzialność za siebie, wiąże się także
z odpowiadaniem za idee i wartości, którymi kieruję się
w życiu. To także uznanie, że dążenie do szczęścia jest
wyłącznie moim zadaniem. Nie powinno się oczekiwać,
że KTOŚ zapewni szczęście.

Jak wynika z powyższego jesteśmy odpowiedzialni
za własne życie. To jednak odpowiedzialność w tych
zakresach, w których mamy wolny wybór i w takich
sprawach, które zależą od nas. Dobrze jest więc, by każdy
wiedział, za co jest odpowiedzialny a także za co nie
odpowiada. Trzeba wiedzieć, co jest w mojej mocy
a także na co nie mam wpływu. Istnieją bowiem „siły”,
na których istnienie nie mamy wpływu, ale one w jakiś
sposób na nas oddziałują. Możemy jedynie decydować
o swoim sposobie reagowania na nie.

Na co dzień spotykamy ludzi, którzy postępują świadomie,
jak i takich, którzy wyłączają swoją świadomość.
Nie potrzeba wielkiego wykształcenia, by wiedzieć,
że „widzenie jest lepsze od ślepoty”, że postępowanie
rozumne jest lepsze od bezmyślnego działania,
a świadome życie jest lepsze od nieświadomości.
By to zrozumieć WYSTARCZY BYĆ CZŁOWIEKIEM!

Podstawą bycia odpowiedzialnym za siebie
jest przyjmowanie odpowiedzialności za bycie
świadomym (włączanie świadomości do swojego
postępowania).
Więcej o odpowiedzialności można przeczytać w blogu
Tadeusza Niwińskiego (posty z dni 05 - 11. XI)

14 listopada 2007

Zmieńmy siebie!


"Samoakceptacja jest niezbędnym warunkiem
zmiany i rozwoju."

Tadeusz Niwiński


Akceptowanie siebie dotyczy nie tyko sfery wyglądu
fizycznego. Obejmuje również myśli, czyny,
jak i marzenia.
Samoakceptacja nie polega jednak na zgadzaniu się na
wszystko. Prawie każdy z nas ma jakieś "części siebie",
z których nie jest zadowolony. Każdy z nas ma też
możliwość zmienić te rzeczy, które oczywiście można
zmienić. Do tego potrzebne jest potwierdzenie
stanu faktycznego (samoakceptacja), pozytywne
nastawienie (ochota do zmiany) i podjęcie pracy
(działanie).


Działania, prowadzące do zmiany, dobrze jest
zaplanować i konsekwentnie realizować.
Obok konkretnej pracy (jak np. obdarzanie
komplementami 3-5 osób dziennie, kiedy chcemy
nauczyć się być milszymi dla otaczających nas ludzi,
ułatwić sobie nawiązywanie z nimi kontaktu,
zauważać dobre cechy, czy inne rzeczy
w ludziach...), dobrze jest też stosować:


- afirmacje - (pozytywne twierdzenia) wypowiadane
najlepiej głośno kilka razy dziennie, przez 3-5 minut
(autosugestia);


- wizualizację - plastyczny obraz celu przywoływany
w wyobraźni tak, jakbyśmy go już osiągnęli. Proponuje
się rano i wieczorem, każdorazowo po 15 - 20 minut,
w pozycji siedzącej lub leżącej (w relaksie),
z zamkniętymi oczami;


- terapię lustrzaną - głośne wypowiadanie przed
lustrem pozytywnych twierdzeń,


- kasety subliminalne - pozytywne twierdzenia
wtopione w muzyczną ścieżkę. Wprawdzie nie
odbiera się ich świadomie, lecz właśnie dlatego,
omijając świadome myślenie, a więc nieprzefiltrowane
przez świadomość, skuteczniej wnikają wprost do
podświadomości;


- fantazjowanie - praca ze sobą i nad sobą za
pomocą historyjek z "kluczem". Jest to program
z kaset o ogólnej nazwie "Podróże do krainy fantazji"-
- stworzony przez dr Gunthera Beyera.


- pozostałe - ewentualne inne praktyki, które
potrafisz stosować z dobrym skutkiem.


By pojawiły się oczekiwane efekty powinno się
uzbroić w cierpliwość. Nie należy poddawać się, czy
wyszukiwać wymówek (np.dlaczego dziś nie
podejmę zaplanowanego działania, czy nie
wykonam ćwiczenia).
Trzeba być systematycznym i konsekwentnym
w działaniu, mimo pojawiających się trudności.
A więc zachęcam do działania w kierunku
pożądanych zmian!

7 listopada 2007

Obraz siebie


„Każdy ma - mniej lub bardziej świadomie – jakiś ideał
samego siebie. Ludzie samorealizujący się wyraźniej
widzą ideał, do którego zmierzają, i bardziej świadomie
i klarownie go określają. Nasz stosunek do siebie oraz
sposób, w jaki siebie samych traktujemy oraz co

czujemy na swój temat, jest głównym źródłem siły
w realizowaniu siebie. To, jak bardzo lubimy samych
siebie, decyduje o naszym sukcesie życiowym,
osiągnięciach i poczuciu szczęścia”.



Tadeusz Niwiński „Elementarz życia”


Jak wynika z powyższych słów, warto jest myśleć o sobie,
jak najlepiej, szanować siebie, traktować siebie, jak
najlepszego przyjaciela oraz czuć się dobrze ze sobą.

Jak to osiągnąć?
Jak polubić siebie, kiedy często od dzieciństwa nam

wpajano, że coś z nami „nie tak” (np. nie jesteś dość
dobry; tego nie umiesz; lepiej się nie wysilaj; czego się
dotkniesz – wszystko „skopiesz”; nic ci się nie udaje;
ty NIGDY nie zrobisz tego porządnie; ty ZAWSZE coś
popsujesz; ZNOWU ci się nie udało… itd.).

Obecny obraz siebie, jaki w sobie nosimy, w dużym
stopniu zależy od naszych doświadczeń z okresu
dzieciństwa.
Brak akceptacji i miłości a z drugiej strony
destrukcyjny krytycyzm, jakich doświadczamy w tym

okresie, mają wpływ na emocjonalne życie dorosłego
człowieka. Rodzi to także postawy typu: nie potrafię; nie
zasługuję na to, co dobre; jestem gorszy od innych; nic
mi się nie udaje; jestem nieciekawy, mało inteligentny;
dlaczego mnie to spotyka…

Wzrastanie w atmosferze braku miłości i akceptacji

powoduje, że najpierw mały a potem dorosły już człowiek
nie ma wiary w siebie i swoje możliwości, ma bardzo
niskie poczucie własnej wartości, nie potrafi myśleć
pozytywnie i samodzielnie kształtować swoje życie…

Jeżeli chcemy zmienić swoje myślenie o sobie i czuć się
dobrze w swojej własnej skórze – pierwszym krokiem jest
zaakceptowanie obecnego stanu. Zaakceptowanie
siebie, takim, jakim jestem!
Dopiero wtedy jest możliwe
dokonanie zmian w sobie (chodzi tutaj oczywiście o

zmienianie tego, co jest możliwe i co chce się zmienić).
Ważne jest zdanie sobie sprawy z tego, że
tylko JA sam
mogę tego dokonać!


3 listopada 2007

Trzecia młodość


Jak to się dzieje, że ludzie starsi często cierpią na depresje?

Otóż starzejąc się, wielu z nich ulega obsesji tego,
czego
nie mogą już dłużej robić. Następuje spadek sił witalnych
ludzkiego organizmu, ciało traci swą zwinność, sprężystość,
szybkość... Jednak to nie staje się nagle. Zmiany zaczynają
się o wiele wcześniej. Nasze oczy bowiem zaczynają się
starzeć już w wieku lat dziesięciu, słuch natomiast w wieku
lat dwudziestu. Najlepsze lata sił naszych mięśni, szybkości
reagowania i zdolności reprodukcyjne, mamy już za sobą
dobiegając trzydziestki.

Z drugiej jednak strony nasz umysł może być młody nawet
w wieku lat pięćdziesięciu. Mając lat osiemdziesiąt możemy
być sprawniejsi i bardziej płodni umysłowo niż mając lat
trzydzieści. Posiadamy przecież dodatkowo coś, czego
brakowało nam wcześniej -
doświadczenie.

Samuel Ullman powiedział:
"Nikt nie starzeje się, osiągając pewną liczbę lat; ludzie
starzeją się, porzucając swoje ideały".

Myślę, że ważne jest, by nie poddawać się obsesji,
spowodowanej stratami, jakie ponosimy wraz z wiekiem.
Fakt, że się starzejemy, trzeba zaakceptować, bo
tego nie zmienimy.
Możemy jednak przedłużyć swoją
"młodość", dbając o sprawność swojego ciała i umysłu,
już od młodych lat. W wieku starszym, jak i wcześniej,
możemy uczyć się, zdobywać nowe umiejętności, popierać
różne programy lub tworzyć własne.
W każdym wieku
warto mieć wielkie plany na przyszłość.

Również, kiedy odchodzimy na emeryturę, dobrze jest
wcześniej zaplanować sobie, czym będziemy się zajmować.
Bardzo ważne jest, by nie przestawać działać
i podtrzymywać aktywność w obszarach swoich
zainteresowań.

Sama znam starsze osoby, które nie poddają się. Mimo
wieku i chorób, które ich dopadają, są aktywne a nawet
pracują. Moja mama na przykład, mając 79 lat, zajmuje
się na co dzień gospodarstwem. Osiąga swoje małe cele.
Jej umysł (dość sprawny zresztą, jak na kobietę w tym
wieku), jest stale zajęty jakimiś "sprawami". Ona nie ma
czasu na nudę! To ją "trzyma przy życiu" i daje jej
zadowolenie. Zarówno samo działanie, jak i efekty pracy.

2 listopada 2007

Zdolności naszego umysłu

Umysł człowieka jest olbrzymią fabryką, w której zachodzą niezliczone operacje. Dzięki temu możemy funkcjonować: uczyć się, bawić, pracować, tworzyć nowe rzeczy...

Zastanówmy się nad tym, jakim fenomenem jest połączenie się plemnika z komórką jajową, z których rozwija się prawie czterokilogramowe dziecko. Każdy z nas zaczynał swoje istnienie od pojedynczej komórki, która dzieliła się na dwie, potem cztery i osiem, aż w końcu, na pewnym etapie, wyłonił się specyficzny zbiór komórek, który stał się mózgiem.

Lewis Thomas, doktor medycyny, wspaniały eseista, który przez wiele lat stał na czele nowojorskiego ośrodka onkologicznego (Sloan - Kettering Cancer Center) napisał:
"Samo istnienie tych wyjątkowych komórek jest jednym z największych cudów życia na ziemi. Jedna grupa komórek jest tak zaprogramowana, że przekształca się w cały trójtrylionowy aparat myślenia i wyobraźni, ze wszystkimi informacjami niezbędnymi w nauce czytania, pisania czy gry na pianinie".

Szacuje się, żę mózg człowieka składa się z dziesięciu do dwunastu bilionów komórek. Każda z nich posiada zespół mikroskopijnych wypustek, przekazujących informacje z jednej komórki do drugiej.
W chwili, gdy czytasz tego bloga, tysiące tych właśnie "przełączników" włącza się i wyłącza. Umożliwiają one Tobie przyswojenie wielu informacji, powiązanie ich z Twoimi przeszłymi doświadczeniami, formowanie obrazów i klasyfikowanie danych.

Stwierdzono, że po siedemdziesięciu latach aktywności, umysł człowieka posiada około piętnastu trylionów odrębnych informacji. Warto też wiedzieć, że pojemność naszego umysłu jest niewyczerpana!